W Jaskini Wielkiej Śnieżnej rozpoczyna się budowa specjalnego systemu wentylacyjnego. Jest on niezbędny do kontynuowania akcji ratowniczo-poszukiwawczej dwójki uwięzionych grotołazów.
Jak podkreślił Naczelnik Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego Jan Krzysztof, ratownicy mają bardzo mało miejsca i praktycznie od razu zużywają cały tlen.
- Jest tam problem z oddychaniem. Trzeba wyciągnąć tlenek węgla, a równocześnie wtłaczać powietrze, aby ratownik mógł pracować. W tej chwili doświadczenia mamy takie, że ratownik ma mało miejsca i nie ma wymiany powietrza. Błyskawicznie zużywa całe powietrze. Najpierw musimy usunąć niebezpieczne gazy, a później wtłaczać powietrze. Jest to bardzo skomplikowane i jest bardzo dużo zagrożeń - wyjaśniał Jan Krzysztof.
Trujący gaz pojawił się w jaskini po pracach pirotechnicznych, które poszerzyły najwęższe odcinki korytarza. Budowa systemu może pozwolić na prowadzenie kolejnych prac pirotechnicznych i poszerzenie korytarza.
Jeden z dwóch korytarzy prowadzący do miejsca, gdzie mogą przebywać zaginieni zalany jest wodą. Ratownicy mają tez podjąć próbę obniżenia poziomu wody.
Jaskinia Śnieżna to najgłębszy i najdłuższy system jaskiniowy w Polskich Tatrach. Długość korytarzy położonej w Małołączniaku jaskini sięga 23 kilometrów, a różnica poziomów to ponad 800 metrów.
Dwaj poszukiwani grotołazi weszli do Jaskini Wielkiej Śnieżnej wraz z czterema towarzyszami w czwartek. Zostali odcięci przez wodę, która zalała część korytarza w tak zwanych Przemkowych Partiach - to ekstremalnie wąskie i trudne do pokonania fragmenty. Ostatni kontakt głosowy ich towarzysze mieli z nimi w sobotę około godziny 2 w nocy.