Na kopcu Powstania Warszawskiego zakończyły się uroczystości zgaszenia ognia pamięci. W środę mija 75 lat, odkąd powstańcy zakończyli walkę z okupantem.
Przy pomniku Znaku Polski Walczącej zebrali się harcerze, wojskowi, strażnicy miejscy, przedstawiciele władz i mieszkańcy Warszawy. To w tym miejscu przez ostatnie 63 dni harcerze podtrzymywali ognisko - symboliczny ogień pamięci.
W czasie uroczystości odegrany został hejnał Warszawy i odśpiewany hymn. Uczestnicy złożyli też wieńce przy Znaku Polski Walczącej. Pułkownik Eugeniusz Tyrajski, który walczył w powstaniu, przypomniał, że miejsce, na którym odbywają się uroczystości, jest cmentarzem: - Ten kopiec powstał z ruin Warszawy, ale w tych ruinach były szczątki ludzi. Później, te gruzy zwieziono tutaj. Wraz z rodziną doszliśmy do tego, że w tych ruinach, tu, na tym kopcu, znajduje się brat mojej matki - mówił pułkownik.
Profesor Leszek Żukowski, prezes Światowego Związku Armii Krajowej, powiedział Polskiemu Radiu, że rocznicy zakończenia powstania towarzyszą "przygnębiające" emocje. - Nie takiego końca powstania oczekiwaliśmy. Wierzyliśmy, że mamy sprzymierzeńców - okazuje się, że ich nie mieliśmy, po żadnej stronie - dodał Leszek Żukowski.
Podczas uroczystości głos zabrała również wiceprezydent Warszawy, Renata Kaznowska. Zaznaczyła, że w powstanie było potrzebne, ponieważ było oznaką "dumy i honoru", których potrzebujemy również dziś.
Wicemarszałek Sejmu Małgorzata Gosiewska oraz szef gabinetu premiera Marek Suski odczytali listy od marszałek Elżbiety Witek i premiera Mateusza Morawieckiego. "Stając do nierównego boju pokazaliście światu czym dla Polaków jest walka o wolność" - napisał szef rządu.
2 października 1944 dowództwo AK zdecydowało się o podpisaniu kapitulacji, ze względu na brak broni, amunicji i zaopatrzenia. W walkach zginęło od 150-180 tysięcy mieszkańców Warszawy, oraz od 15 do 18 tysięcy żołnierzy Armii Krajowej.
W czasie uroczystości odegrany został hejnał Warszawy i odśpiewany hymn. Uczestnicy złożyli też wieńce przy Znaku Polski Walczącej. Pułkownik Eugeniusz Tyrajski, który walczył w powstaniu, przypomniał, że miejsce, na którym odbywają się uroczystości, jest cmentarzem: - Ten kopiec powstał z ruin Warszawy, ale w tych ruinach były szczątki ludzi. Później, te gruzy zwieziono tutaj. Wraz z rodziną doszliśmy do tego, że w tych ruinach, tu, na tym kopcu, znajduje się brat mojej matki - mówił pułkownik.
Profesor Leszek Żukowski, prezes Światowego Związku Armii Krajowej, powiedział Polskiemu Radiu, że rocznicy zakończenia powstania towarzyszą "przygnębiające" emocje. - Nie takiego końca powstania oczekiwaliśmy. Wierzyliśmy, że mamy sprzymierzeńców - okazuje się, że ich nie mieliśmy, po żadnej stronie - dodał Leszek Żukowski.
Podczas uroczystości głos zabrała również wiceprezydent Warszawy, Renata Kaznowska. Zaznaczyła, że w powstanie było potrzebne, ponieważ było oznaką "dumy i honoru", których potrzebujemy również dziś.
Wicemarszałek Sejmu Małgorzata Gosiewska oraz szef gabinetu premiera Marek Suski odczytali listy od marszałek Elżbiety Witek i premiera Mateusza Morawieckiego. "Stając do nierównego boju pokazaliście światu czym dla Polaków jest walka o wolność" - napisał szef rządu.
2 października 1944 dowództwo AK zdecydowało się o podpisaniu kapitulacji, ze względu na brak broni, amunicji i zaopatrzenia. W walkach zginęło od 150-180 tysięcy mieszkańców Warszawy, oraz od 15 do 18 tysięcy żołnierzy Armii Krajowej.