W "Śniadaniu politycznym w Trójce" polityk wyjaśniał, że możliwość agitacji w dniu wyborów byłaby niewłaściwym rozwiązaniem.

- Dzień wyborów powinien być takim świętem, że każdy w spokoju powinien iść do urny, oddać głos. W tym znaczeniu dzień przed jest fikcją, dzisiaj w internecie nawet w dniu wyborów widać, jak to wszystko działa - ocenił A. Dera.

Przedstawiciel Koalicji Obywatelskiej Marcin Kierwiński jest przeciwnikiem ciszy wyborczej obowiązującej 48 godziny przed głosowaniem.

- Mówię o tej sobocie, przecież treści, które pojawiają się w internecie rozchodzą się, ludzie to udostępniają... Może politycy nie prowadzą agitacji, ale ta agitacja trwa trochę z boku. Rzeczywiście, cisza wyborcza powinna być ograniczona do dnia głosowania, zwłaszcza w kontekście publikowania sondaży wyborczych, zwłaszcza w sytuacji, gdy w ostatnich iluś wyborach sondaże bardzo mocno się rozjeżdżały z rzeczywistością - przyznał M. Kierwiński.

W opinii Tomasza Latosa z Prawa i Sprawiedliwości czas publikowania sondaży również powinien być ograniczony.

- Przede wszystkim później napiętnować tych, którzy są daleko od prawdy. Co do ciszy wyborczej: powinna być utrzymana. Możemy dyskutować czy od północy w piątek czy od sobotniego wieczora. Bo z kolei od niedzielnego poranka to byłoby może trochę za krótko. Całą sobotę bym pozwolił prowadzić kampanię - zaznaczył T. Latos.

Anna Maria Żukowska z Sojuszu Lewicy Demokratycznej uważa, że w polskich warunkach cisza wyborcza ma sens.

- Powinna być utrzymana wcześniej. Kilkukrotnie obserwowałam wybory w Niemczech, tam jest 24 godziny ciszy wyborczej. Uważam, że w naszych warunkach politycznych, mocnej polaryzacji, zaciętej walki politycznej powinna być cisza wyborcza po to, żeby wyborcy mieli czas do namysłu, by nie byli bombardowani czy to agitacją czy sondażami - uznała Żukowska.

Cisza wyborcza rozpocznie się o północy i potrwa do zamknięcia lokali wyborczych w niedzielę. W tym czasie zabronione jest prowadzenie kampanii wyborczej i agitowanie na rzecz kandydatów do parlamentu.