Według wstępnych ustaleń szwedzkich służb, na statku doszło do awarii zasilania, przez co jednostka straciła sterowność. Z relacji pasażerów wynika, że niedługo po tym, kiedy prom wyruszył w rejs do St. Petersburga, na pokładzie doszło do typowego blackoutu, co spowodowało awarię systemu sterowania. Prom osiadł wkrótce na skalnej mieliźnie niedaleko wyspy Lidingö.

- Poinformowano nas, że statek ma techniczne problemy. Ludzie wychodzili na pokład, aby sprawdzić co się stało. Ogólnie było dość spokojnie - mówiła w szwedzkiej telewizji Ida Håkansson, jedna z pasażerek promu.

Statek z ponad tysiącem osób na pokładzie udało się odholować do jednego z portów w Sztokholmie. W czwartek rano dokonano wstępnych oględzin promu. Wykazały lekkie wgniecenia kadłuba, prawdopodobnie po kontakcie ze skałą. Według szwedzkiego Urzędu Transportu przyczyną awarii było zakrzepnięcie paliwa, które spowodowało zator w filtrach generatorów prądu jednostki. Szkody okazały się niewielkie, dlatego prom jeszcze w czwartek kontynuował będzie rejs do St. Petersburga.

"Princess Anastasia" wyczarterowana do rosyjskiego armatioMoby SPL, od 2017 roku obsługuje rejsy na trasie St. Petersburg - Helsinki - Tallin - Sztokholm. Mierzy 176,8 m długości i 32 m szerokości, ma 834 kabiny. Zbudowany w 1986 toku prom jednorazowo może zabrać na pokład 2500 pasażerów oraz ponad 300 osób załogi.

W 2018 roku w Gdańskiej Stoczni Remontowej renowacji poddane zostały trzy główne silniki jednostki i dwa agregatory pomocnicze.