To ma być początek nowej ery lotów kosmicznych Stanów Zjednoczonych. W środę po godzinie 22 czasu polskiego z przylądka Cape Canaveral na Florydzie wystartować ma pierwszy lot komercyjnej rakiety Falcon 9.
Na razie głównym aktorem całego wydarzenia jest pogoda. W tej chwili ze względu na aurę jest 60 procent szans na start. Jeżeli do niego nie dojdzie to kolejny jest planowany na sobotę lub niedzielę.
Dwoje astronautów ze względu na epidemię przygotowywało się do misji w wyjątkowych warunkach. Na konferencji prasowej opowiadał o tym jeden z kosmonautów, Robert Benhken.
- To bardzo interesujące zagadnienie jak w dobie pandemii przygotowywaliśmy się do tej wyjątkowej misji. Musieliśmy się z tym wszystkim zmierzyć. Ze względów bezpieczeństwa musieliśmy przed startem przejść dwa tygodnie kwarantanny. Trzeba mieć w stu procentach pewność, że w kosmosie, na międzynarodowej stacji kosmicznej będziemy w pełni zdrowi - powiedział.
Rakietę skonstruowała firma Elona Muska.
To będzie pierwszy historyczny załogowy lot w kosmos, który NASA zakupiła od prywatnego przedsiębiorstwa. Jednym z widzów startu będzie prezydent Donald Trump, który nie sprzeciwił się misji w dobie pandemii.