Nikt nas o niczym nie informował - mówi mieszkanka szczecińskiej kamienicy, w której w piątek wybuchł pożar.
- O tym, że hotel jest zaproponowany przez pana prezydenta miasta, dowiedziałam się tak naprawdę z telewizji. Prąd mieliśmy już w piątek. Właśnie dlatego dziwię się, że wpuszczono nas do mieszkań przy kablach, które tak naprawdę opierają się mi o drzwi - powiedziała mieszkanka kamienicy.
- Mogło się tak zdarzyć, że jedna pani mogła nie wiedzieć o tym, bo przyszła z cmentarza. Próbowali ją oczywiście jakoś złapać - odpowiada Radiu Szczecin Tomasz Klek, rzecznik prasowy prezydenta Szczecina do spraw mieszkalnictwa. - Mogło się zdarzyć, że ona nie otrzymała informacji o Vulcanie, natomiast sprawa jest cały czas aktualna. Jeśli się zgłosi do hotelu, to nie ma problemu, będzie mogła tam przenocować.
Jak mówi Tomasz Klek, nikt z poszkodowanych nie skorzystał z możliwości mieszkania w hotelu, zaproponowanego przez prezydenta Piotra Krzystka.
- Ewakuacja była straszna - relacjonuje pani Andżelika. - Goniliśmy po nieprzykrytych ludzkich zwłokach, które tu leżały. Tragedia nie do opisania. Tak nas sprowadzano na dół, gdzie tak mogliśmy jeszcze pięć minut zostać w domu, bo pożar był tak naprawdę ugaszony. Mogliśmy zostać pięć minut w domu, żeby oni zabezpieczyli te ciała.
- Pół godziny przed tą tragedią widziałam pana, który zginął w pożarze - mówi pani Andżelika.
Pani Andżelika mówi, że plotki o tym, że osoby te były pijane, są nieprawdziwe i krzywdzące. - Coś tam w kuchni robiłam i poczułam smród. Wyszłam do przedpokoju i zobaczyłam kłęby dymu, pobiegłam do męża i powiedziałam, że mamy ogień pod drzwiami. Zadzwoniłam na straż. Jesteśmy najbliższymi sąsiadami. Widziałam pana przed tragedią i oboje byli trzeźwi, więc nie wiem, skąd ta informacja - zastanawia się pani Andżelika.
Konstrukcja budynku nie została uszkodzona i mieszkańcy mogą wracać do kamienicy - zapewnia Klek.
Większość mieszkańców kamienicy przy ulicy Małkowskiego w Szczecinie, gdzie w piątek wybuchł pożar, spędziła noc u znajomych i rodzin.
- Już w piątek został przywrócony prąd i mieszkańcy mają możliwość, żeby sprawdzić czy mieszkania, w których mieszkają nadają się do użytku. Mogą tam ewentualnie, jeśli będą chcieli, wrócić - dodał Klek.
- Wszystkim poszkodowanym zapewnimy pomoc materialną, psychologiczną i wsparcie duchowe - zapewnia ksiądz Maciej Szmuc, dyrektor Caritas Archidiecezji Szczecińsko-Kamieńskiej. Szef Caritasu w sobotę rano odwiedził mieszkańców kamienicy przy ulicy Małkowskiego, gdzie w piątek po południu w wyniku pożaru zginęły trzy osoby.
- Rodzinom osób, które odeszły, deklarujemy pomoc psychologiczną i terapeutyczną. Nasza poradnia psychologiczna "Spe Salvi" jak zawsze w takiej sytuacji i także nasi specjaliści, którzy bardzo często udają się do domów, do osób, które potrzebują pomocy, już są gotowi - zapewnia ks. Szmuc.
Caritas oferuje także pomoc materialną taką jak meble, wyposażenie mieszkań czy żywność. - Niekiedy bywa tak, że jakieś procedury muszą nastąpić zanim zostanie uruchomiona pomoc publiczna. Trzeba wypełnić odpowiednie dokumenty, musi się odbyć wywiad z ośrodkiem pomocy społecznej. My staramy się, zanim taka pomoc zostanie uruchomiona, ona zawsze też dociera do ludzi, wspomóc czymś, co jest najbardziej potrzebne - tłumaczy ks. Maciej Szmuc.
Placówka Caritas, w której można otrzymać wsparcie mieści się przy ulicy Księcia Barnima III Wielkiego 22.
- Mogło się tak zdarzyć, że jedna pani mogła nie wiedzieć o tym, bo przyszła z cmentarza. Próbowali ją oczywiście jakoś złapać - odpowiada Radiu Szczecin Tomasz Klek, rzecznik prasowy prezydenta Szczecina do spraw mieszkalnictwa.
Konstrukcja budynku nie została uszkodzona i mieszkańcy mogą wracać do kamienicy - zapewnia Tomasz Klek.
- Wszystkim poszkodowanym zapewnimy pomoc materialną, psychologiczną i wsparcie duchowe - zapewnia ksiądz Maciej Szmuc, dyrektor Caritas Archidiecezji Szczecińsko-Kamieńskiej.
Dodaj komentarz 4 komentarze
Może czas porozmawiać z fachowcami strażakami - bo moim zdaniem gdy jest pożar ratuje się najpierw żywych a nie zajmuje ciałami ofiar.
Eee tam. My byli tam, palio się u somsiada, a nie łunas. To po co my tam mieli wychodzić?
Jakie gazy, jakie dymy, co wy ludzie opowiadata?
Dzwi zamkniete, to co ma się zrobić?
Tylko mie Dżesike zestresowali tymy ciałami.
No nie myślą wcale to chłopaki, co tylko wodą się leją. A i chałupę zalali nam, a to przecie nie u nas paliło. Eee
A i pozdrawiam Sebcia. Biedakowi dres się rozpruł pode pachą. To są prawdziwe problemy. No
Dżordz.
@pytający
Wyjątkowo trafny komentarz. Niech się kobieta cieszy że żyje!
Jestem doprawdy fanem autorów newsów na stronie Radia Szczecin: "nikt ją nie poinformował"!