Pro-rock
Radio SzczecinRadio Szczecin » Pro-rock » Pro-rock - 2014
Pisanie zaległego felietonu jest jak ucztowanie przy zimnej pizzy i ciepłej coli. Pomysły i błyskotliwe myśli z zeszłego tygodnia lekko pożółkły i zrolowały się jak suche liście gazety. A jeszcze gorzej, kiedy zaległe niewypowiedziane
i niewypisane myśli, miały korespondować z dzisiejszymi przebłyskami świadomości.
Miało być pozytywnie. O radości i nadziei – prawie jak w encyklice. Wszak mamy okres Paschalny, Wielkanocny. Mój znajomy, uczony w teologii kolega, stwierdził po wieloletnich badaniach, że księża unikają wyrażania tej radości podczas Wielkanocnych kazań. Nie potrafią mówić o radości Zmartwychwstania. Ponoć najgorsze kazania to właśnie te
o Zmartwychwstaniu. Czyli o istocie chrześcijaństwa.
Kiedyś oglądałem próbę młodzieżowego teatru. Reżyser poprosił chmarę aktorzyków
o pokazanie radości, tak jak wymagał tego scenariusz. Radość na scenie wyglądała konwulsyjnie, trochę jak po niewłaściwym zmieszaniu dopalaczy z marihuaną. Przerażająco
i niepokojąco. W innej zbiorowej scenie, aktorowie mieli pokazać powagę sytuacji, zachować się dostojnie, refleksyjnie. Nie wytrzymali napięcia. Chichotali i parskali śmiechem. Byli szczerze radośni.
Co prawda, wielebnym nie zdarza się w chwilach zadumy eksplodować śmiechem, ale nadal nie potrafią się radować, tudzież mówić od serca o tej radości. Smucenie przed mikrofonem
i smucenie się, wychodzi im znakomicie. Choć mamy księdza O'Brian-a co śpiewa psalm św Cohen'a, a nawet w rodzimej Kcyni (gdzie to jest?!) MC Xiądz Marek rapuje w odzieniu liturgicznym. Ponoć w Italii jest jakaś zakonnica robiąca show w programie o talentach.

Tymczasem wymyśliłem sobie, że zagram w tym wydaniu Prorock'a utwory wg klucza #nadzieja, #życie #żyję. Przeszukałem moje zbiory muzyczne. I proszę. Większość utworów z nadzieją w tytule, lub z taką myślą przewodnią, była raczej o utracie tejże. Znowu cierpienia młodego Wertera! Po dwóch godzinach poszukiwań i selekcji stwierdziłem, że źle się zabrałem za realizacje koncepcji. Jednako czas się skończył
i zostałem z tymi posępnymi w treści piosenkami. Niczym ten ksiądz na ambonie, który chciałby radośnie, ale nie czuje. Albo nie wierzy.