Radio SzczecinRadio Szczecin » Spór w kinie
Oscary 2019. Trzy nominacje dla "Zimnej wojny"! Paweł Pawlikowski wśród najlepszych reżyserów

Akademia Sztuki i Wiedzy Filmowej, znana też jako Amerykańska Akademia Filmowa, ogłosiła nominacje do swoich nagród. Oscary to najważniejsze filmowe wyróżnienia i najbardziej rozpoznawalna nagroda filmowa na świecie. Corocznie wzrok wszystkich osób, mniej lub bardziej zainteresowanych filmami i kinem, zwracają się w stronę Hollywood. Akademia swoje nagrody przyznaje w 24 kategoriach, doceniając: filmy, reżyserów, scenariusze, role aktorskie, ale także walory artystyczne, techniczne, prace twórców filmów krótkich, dokumentalnych i zagranicznych. W tym roku najwięcej nominacji, aż po 10, zdobyły filmy „Faworyta” i „Roma”, ale nas cieszą przede wszystkim nominacje dla „Zimnej wojny”. Polski film zdobył ich aż trzy, a za szczególnie wielkie wyróżnienie uznać należy nominację dla Pawła Pawlikowskiego za reżyserię. Oscary wręczone zostaną po raz 91.

Można Oscarom wiele zarzucić, a wybory członków Akademii bardzo często oceniać krytycznie, ale bez wątpienia nagroda ta to synonim sukcesu i ogromnego szacunku w branży filmowej. Szczyt marzeń i kluczowe osiągnięcie w karierze wielu wybitnych twórców. Tym bardziej cieszy pierwsza w historii nominacja do Oscara za reżyserię, dla polskojęzycznego filmu. Oddając honory, warto pamiętać, że nominację do Oscara za reżyserię i samą nagrodę zdobył przed laty Roman Polański za „Pianistę”, ale choć była to polska koprodukcja, to film zrealizowany został jednak w języku angielskim. Oba osiągnięcia są wybitne, ale sukces Pawlikowskiego cieszy szczególnie.

Tegoroczne nominacje przyniosły wiele radości związanej z docenieniem polskiej kinematografii. „Zimna wojna” znalazła się w gronie najlepszych filmów nieanglojęzycznych, Paweł Pawlikowski został doceniony wśród reżyserów, a Łukasz Żal otrzymał nominację za zdjęcia do tego znakomitego filmu. „Zimna wojna” przyniosła polskiemu kinu nominację numer 11 (wcześniej nominacje zdobywali: Roman Polański, Jerzy Kawalerowicz, Jerzy Hoffman, Jerzy Antczak, kilka razy Andrzej Wajda oraz Agnieszka Holland). Konkurentami polskiego filmu są także: „Kafarnaum” z Libanu, zdobywca Złotej Palmy z Cannes „Złodziejaszki”, zdobywca Złotego Lwa z Wenecji „Roma” oraz niemiecki „Never Look Away”. Na skróconej liście kandydatów była też reprezentująca Kazachstan „Ajka”, film który powstał w polskiej koprodukcji. Niestety zabrakło dla niego miejsca w finałowej piątce, podobnie jak dla znakomitych "Płomieni" z Korei Południowej.

Paweł Pawlikowski szlifował swoje reżyserskie rzemiosło w Wielkiej Brytanii, gdzie na początku swojej kariery zrealizował bardzo cenione filmy dokumentalne, a potem fabularne „Last Resort” i „Lato miłości”, które przyniosły mu nagrody BAFTA. Po latach powrócił do Polski, gdzie nakręcił „Idę” i podbił nią kina całego świata, zdobywając ostatecznie Oscara. „Zimna wojna” to jego kolejny film w reżyserskim dorobku. Trzy nominacje do Oscara potwierdzają bardzo silną pozycję tego twórcy i polskiej kinematografii na arenie międzynarodowej.

Wyczyn niespełna czterdziestoletniego, urodzonego w Koszalinie, Łukasza Żala to także duże osiągnięcie. Autor zdjęć filmowych w swojej dość krótkiej karierze otrzymał już dwie nominacje do Oscarów, a obie za filmy zrealizowane w języku polskim (oba czarno-białe, na pierwszy rzut oka tylko podobne). Żaden inny polski autor zdjęć filmowych nie może pochwalić się takim osiągnięciem. Janusz Kamiński ma co prawda dwa Oscary i cztery kolejne nominacje, ale wszystkie zdobył za filmy angielskojęzyczne (plus film francuskojęzyczny). Piotr Sobociński otrzymał pamiętną nominację za szwajcarsko-polski i nakręcony w języku francuskim przez Krzysztofa Kieślowskiego film „Trzy kolory: Czerwony”. Paweł Edelman ma nominację za zdjęcia do angielskojęzycznego "Pianisty". Sławomir Idziak swoją nominację do Oscara otrzymał za amerykański i wojenny film Ridleya Scotta zatytułowany „Helikopter w ogniu”.

Ani „Zimna wojna” wśród filmów nieanglojęzycznych, Paweł Pawlikowski wśród reżyserów, czy Łukasz Żal wśród autorów zdjęć filmowych, nie mogą niestety być pewni ostatecznego sukcesu. W tych trzech kategoriach nominacje zdobył bowiem Alfonso Cuaron za film „Roma”. Ten meksykański twórca dokonał w tym roku rzeczy niezwykłej, zdobywając w sumie aż pięć indywidualnych nominacji (dwukrotnie za produkcję „Romy” – film, film nieanglojęzyczny, za reżyserię, scenariusz, zdjęcia). To on jest dziś faworytem Oscarów w kilku kategoriach. Tak „Roma”, jak i „Zimna wojna” to filmy czarno-białe opowiadające o przeszłości i sięgające do wspomnień ich twórców. Alfonso Cuaron i Paweł Pawlikowski to prywatnie przyjaciele, których filmy wspierają dwaj giganci streamingowej produkcji i dystrybucji – Netflix i Amazon. Nie są znane niestety wyniki oglądalności „Romy”, ani w kinach w Polsce czy na świecie, ani na platformie Netflix. Za to wiadomo, że „Zimną wojnę” w Polsce obejrzało już 945 tysięcy widzów i przy „dobrych wiatrach” oglądalność sięgnąć może miliona osób.

Netflix przedziera się do kinowych obszarów zarezerwowanych dla amerykańskich wytwórni filmowych. Pierwszy, ale duży krok został poczyniony. Netflix zdobył swoją pierwszą w historii nominację w kategorii Najlepszy Film. Jest to jednak zasługa przede wszystkim talentu Alfonso Cuarona, którego „Roma” to po prostu zachwycający i mądry film. Sukces odnieśli też bracia Coen, których film „Ballada o Busterze Scruggsie” zdobył trzy nominacje. Czy Netflix potwierdzi swoją jakość i za rok o tej porze będę komentował oscarowy sukces nowej produkcji Martina Scorsese? Nazwisko twórcy i temat filmu to czasami za mało, aby powstało wybitne dzieło, godne Oscarów, czego dowodem ostatni film Paula Greengrassa. Polityka dystrybucyjna Netflixa w kinach także pozostawia wiele do życzenia. Czy model skromnej i symbolicznej dystrybucji kinowej będzie kontynuowany, w jakim zakresie będzie rozwijany? Netflix kusi współpracą wielkie nazwiska, daje im swobodę twórczą, ale niestety sama firma ciągle jest na minusie i straty corocznie dochodzą do kilku miliardów dolarów. Dziś nominacje do Oscara dla Netflixa mają przede wszystkim wymiar prestiżowy i promocyjny.

„Roma” znajduje się w zdecydowanym gronie faworytów do Oscarów, także w kategorii Najlepszy Film. Wygrana tutaj byłaby wydarzeniem dużej wagi, bowiem nieanglojęzyczne filmy do grona najlepszych produkcji roku dostają się niezmiernie rzadko. „Roma” wyrównała historyczny rekord należący do tajwańskiego filmu Anga Lee „Przyczajony tygrys, ukryty smok”, który zdobył w 2001 roku aż 10 nominacji do Oscara i ostatecznie cztery Nagrody Akademii. Film nominowano także w kategorii Najlepszy Film (ale wtedy doceniano tylko pięć produkcji), a wygrał on Oscara m.in. dla najlepszej produkcji nieanglojęzycznej. Ang Lee, podobnie jak Alfonso Cuaron, ma w Hollywood bardzo mocną pozycję i to jest klucz do sukcesu. Od tamtego czasu filmy nieanglojęzyczne tylko sporadycznie otrzymywały nominację w kategorii Najlepszy Film. Tak było w 2007 roku kiedy nominowano, nakręcone po japońsku, „Listy z Iwo Jimy” Clinta Eastwooda (ale to był film amerykański) i po raz ostatni w 2013 roku kiedy doceniono „Miłość” Michaela Haneke.

„Roma” zdobyła w sumie dziesięć nominacji do Oscarów, w kategoriach: Film, Reżyser, Scenariusz, Aktorka Pierwszoplanowa, Aktorka Drugoplanowa (Marina de Tavira - to największa niespodzianka nominacji), zdjęcia, scenografia, dźwięk, montaż efektów dźwiękowych, film nieanglojęzyczny. Dziesięć nominacji do Oscara otrzymał także film „Faworyta” w reżyserii greckiego mistrza Yorgosa Lanthimosa. Po osiem nominacji zdobyły „Narodziny gwiazdy” oraz „Vice”. Siedem Oscarów ma szansę zdobyć „Czarna Pantera”, sześć otrzymało „Czarne bractwo. BlacKkKlansman”, a po pięć „Bohemian Rhapsody” i „Green Book”. Niedawny triumf tego ostatniego filmu na gali wręczenia nagród Gildii Producentów stawia go dziś w gronie głównych faworytów do Oscara, ale nieco burzy te nadzieje brak nominacji dla reżysera tego filmu oraz niestosowne wypowiedzi przed laty scenarzysty.

To właśnie osiem wymienionych wcześniej filmów otrzymało nominacje w kategorii Najlepszy Film. Szczególnie cieszy obecność wśród najlepszych filmów komiksowej „Czarnej Pantery”, a wydarzenie to jest wielkim osiągnięciem studia Marvel i Kevina Feige’a, na 10 lat imponującej działalności w przemyśle filmowym. To pierwszy w historii superbohaterski film nominowany w najważniejszej kategorii. Wśród hollywoodzkich studiów najwięcej nominacji zdobył 20th Century Fox, nominowany do 20 Oscarów („Faworyta”, „Bohemian Rhapsody”, „Wyspa psów”, „Can You Ever Forgive Me?”). Przejęcie wkrótce przez Disneya tej firmy bardzo zmieni filmową mapę świata.

Kategoria doceniająca reżyserów zdominowana została przez twórców spoza USA. Nominacje zdobyli Paweł Pawlikowski z Polski, Yorgos Lanthimos z Grecji, Alfonso Cuaron z Meksyku. Po trzech dekadach pracy w przemyśle filmowym swoje regulaminowe nominacje za reżyserię i produkcję otrzymał Spike Lee (trzecia nominacja w tym roku za scenariusz, a twórca ten zdążył już otrzymać Honorowego Oscara). Grono nominowanych reżyserów uzupełnia Adam McKay. Na liście reżyserów zabrakło faworyzowanego debiutanta Bradleya Coopera, autora „Narodzin gwiazdy”, ale twórca ten zadowolić musi się trzema innymi nominacjami (producent, scenarzysta i aktor). To chyba właśnie jego nominacji za reżyserię pozbawił Paweł Pawlikowski. Nie ma też wśród nominowanych za reżyserię kobiet, co już zostało wytknięte Akademii i zapewne wywoła dyskusję o równości płci w kinie.

W kategoriach aktorskich wszystko potoczyło się zgodnie z planem i nominacje zdobyli faworyci. Są więc w tym gronie m.in.: Christian Bale, Bradley Cooper, Willem Dafoe, Rami Malek, Glenn Close, Olivia Colman, Lady Gaga, Mahershala Ali (laureat Oscara sprzed dwóch lat), Adam Driver, Sam Rockwell (laureat Oscara sprzed roku), Amy Adams, Regina King, Emma Stone (laureatka Oscara za „La La Land”) i Rachel Weisz. Jeśli gdzieś należy szukać niespodzianek, to na pewno jest nią nominacja za kobiecą rolę drugoplanową, którą otrzymała Marina de Tavira za „Romę”. W dodatku Melissa McCarthy otrzymała w tym roku nominację do Oscara dla najlepszej aktorki drugoplanowej oraz do Złotej Maliny dla najgorszej aktorki, co jest ciekawym aktorskim osiągnięciem.

Wśród pełnometrażowych animacji są m.in. „Iniemamocni 2”, japoński „Mirai”, „Wyspa psów” i faworyt kategorii „Spider-Man Uniwersum”. W gronie pełnometrażowych dokumentów zabrakło „Komunii” w reżyserii Anny Zameckiej, ale konkurencja w tej kategorii była szczególnie mocna, a nominacje dla m.in. „Free Solo” czy „RBG” były pewne. Cieszy za to wyróżnienie dla filmu „O ojcach i synach”, który w zeszłym roku wygrał Krakowski Festiwal Filmowy.

Tymczasem czekamy na finał tegorocznych Oscarów. 91. ceremonia wręczenia nagród odbędzie się 24 lutego. Zgodnie z nowymi założeniami, gala ma trwać tylko trzy godziny, nie wszystkie kategorie zostaną pokazane na żywo i oby nie były to polskie kategorie. Gala nie będzie też posiadała głównego prowadzącego. (fragmenty artykułu napisanego dla film.wp.pl)

Ostateczne głosowanie na laureatów Oscarów potrwa od 12 do 19 lutego. Pełna lista nominacji na www.oscars.org

Nominacje do Złotych Malin ogłoszone!

[SEZON NAGRÓD 2018/2019] Na dzień przed ogłoszeniem nominacji do Oscarów, tradycyjnie już ogłaszane są nominacje do Złotych Malin. To nagrody przyznawane w Hollywood najgorszym produkcjom minionego roku. W tym roku wśród nominowanych znalazło się wiele renomowanych nazwisk, ale zdecydowanie filmowe wpadki zostały celnie wytypowane.

Wśród nominowanych do 39. edycji Złotych Malin znaleźli się m.in.: John Travolta, Johnny Depp, Melissa McCarthy, Bruce Willis, Jennifer Garner, Donald Trump z żoną oraz niestety renomowana brytyjska aktorka Helen Mirren, która dała się skusić na udział w bardzo złym filmie grozy. O tytuł najgorszego filmu roku rywalizowały będą: biograficzny „Gotti”, nieśmieszny i kukiełkowy „The Happytime Murders” (Rozpruci na śmierć), sięgający po klasyczne wątki „Holmes & Watson”, kolejna odsłona „Robin Hooda” i bardzo nieudany horror „Winchester”.

Po sześć nominacji otrzymały w tym roku: „Gotti”, „The Happytime Murders” (Rozpruci na śmierć), „Holmes & Watson”. Prezydent USA i jego żona Melania zdobyli trzy nominacje. Dokumentalny „Fahrenheit 11/9” jest na liście czterokrotnie, ale to przez udział Trumpów.

Laureatów Złotych Malin poznamy 23 lutego, dzień przed wręczeniem Oscarów.

„Green Book” najlepszym filmem roku

Gildia Producentów Amerykańskich przyznała swoje doroczne nagrody. Za najlepszą produkcję 2018 roku uznano „Green Book”. Film ten zdobył też niedawno Złoty Glob, co stawia go w gronie głównych faworytów tegorocznych Oscarów.

W ciągu poprzednich 29 edycji nagród Gildii Producentów, aż 20 razy organizacja ta typowała najlepszy film podobnie jak Amerykańska Akademia Filmowa. Taka sytuacja miała miejsce przed rokiem kiedy obie nagrody wygrywał „Kształt wody”, ale w edycjach 2015 i 2016 takiej zgodności już nie było. Nagrody Gildii zdobywały odpowiednio „The Big Short” i „La La Land”, a Oscary otrzymywały „Spotlight” i „Moonlight”. „Green Book” zdobywa świetne recenzje, wśród jego wyróżnień jest nagroda publiczności na festiwalu w Toronto. Polska premiera zapowiadana jest na 8 lutego. Z wygranej „Green Book” szczególnie cieszy się produkcyjne studio Universal, które nie wygrywało głównych nagród od kilku dekad i czasu triumfów „Pięknego umysłu”.

Tegoroczną nagrodę Gildii Producentów dla najlepszej animacji otrzymał „Spider-Man Uniwersum”. Wśród pełnometrażowych dokumentów wygrał „Won’t You Be My Neighbor?”. W kategoriach telewizyjnych nie było niespodzianek i wyróżnienia Gildii zdobyły m.in.: „Zawód: Amerykanin”, „The Marvelous Mrs. Maisel”, „The Assassination of Gianni Versace: American Crime Story”.

Sorkin rozważa sequel „The Social Network”

Aaron Sorkin rozważa możliwość realizacji sequela „The Social Network”. Od realizacji słynnego filmu minie niedługo dziesięć lat. Tamten świetny film wyreżyserował David Fincher.

„The Social Network” pokazywał początki powstania Facebooka, a Aaron Sorkin był scenarzystą tamtego filmu. Historia Facebooka trwała dalej i dziś nie byłoby problemu opowiedzieć dalsze losy tego przedsięwzięcia i jego założyciela.

Aby zrealizować drugą część opowieści o Facebooku nalega producent filmu Scott Rudin. Otrzymałem od niego więcej niż jeden mail z pytaniem „Czy nie czas już na sequel?” – mówił Sorkin w wywiadzie dla AP.

Sorkin przyznaje, że wie więcej o Facebooku z roku 2005 niż z 2018, ale i tak wie wystarczająco dużo, aby opowiedzieć ciekawą historię. Od pierwszego filmu wokół tego portalu społecznościowego wydarzyło się bowiem bardzo wiele.

Najlepsze zdjęcia w XX wieku. Są Kamiński i Idziak

Amerykańskie Stowarzyszenie Autorów Zdjęć Filmowych (American Society of Cinematographers) przygotowało zestawienie najlepszych zdjęć w filmach w XX wieku. Powstało fantastyczne zestawienie klasyki kina i niepowtarzalne spojrzenie na wizualny charakter filmów. Wygrał „Lawrence z Arabii”. Wśród blisko stu najlepszych na szerokiej liście dwukrotnie znalazł się Janusz Kamiński ze zdjęciami do filmów Stevena Spielberga. Jedyny polski przedstawiciel filmowy w tym zestawieniu to zdjęcia Sławomira Idziaka do „Trzech kolorów: Niebieskiego” Krzysztofa Kieślowskiego.

Lista ASC przygotowana została z okazji stu lat istnienia tej organizacji (powstała 8 stycznia 1919 roku) i jest imponująca. Tuż za „Lawrencem z Arabii” ze zdjęciami Freddiego Younga, znalazł się „Łowca androidów” ze zdjęciami Jordana Cronenwetha, a potem „Czas apokalipsy” z pracą Vittorio Storaro, który do pierwszej dziesiątki wprowadził też „Konformistę”. W czołowej dziesiątce są też zdjęcia do „Obywatela Kane’a”, „Ojca chrzestnego”, „Wściekłego byka” czy „2001: Odysei kosmicznej”. Absolutne mistrzostwo filmowego geniuszu i sztuki wizualnej w kinie.

Lista przygotowana przez ASC to blisko sto filmów z XX wieku z najlepszymi zdjęciami i tutaj znalazło się wiele więcej wybitnie sfotografowanych filmów, nie tylko amerykańskiej kinematografii. Jak podkreślają organizatorzy tego głosowania, jest to lista dzieł filmowych, które inspirowały i inspirują członków ASC, a przede wszystkim wywarły szczególny wpływ na pokolenia filmowców.

Cieszy szczególnie, że są na liście zdjęcia polskich twórców. W gronie wyróżnionych jest dwukrotnie Janusz Kamiński, ze zdjęciami do „Listy Schindlera” i „Szeregowca Ryana” w reżyserii Stevena Spielberga. Jedyny polski film w zestawieniu to „Trzy kolory: Niebieski” w reżyserii Krzysztofa Kieślowskiego i ze zdjęciami Sławomira Idziaka.

Paszport „Polityki” dla Joanny Kulig

Joanna Kulig, gwiazda filmu „Zimna wojna” i ceniona polska aktorka, została tegoroczną laureatką Paszportu „Polityki” w kategorii Film.

Paszporty „Polityki” to jedne z najważniejszych nagród kulturalnych w Polsce. W tym roku nominacje i nagrody zdominowały kobiety, które wygrały w kilku kategoriach. Tytuł Kreatora Kultury otrzymała Krystyna Janda.

Idea wspierania młodych polskich talentów stoi za wręczanymi co roku nagrodami tygodnika. Kandydatów wskazują recenzenci i dziennikarze z polskich mediów. Spośród trojga wyłonionych w ten sposób nominowanych laureata wybiera zespół tygodnika "Polityka".

Nagrodę, w kategorii film wręczyli Janusz Wróblewski, krytyk filmowy "Polityki" oraz laureat Paszportu reżyser Jan P. Matuszyński. Wróblewski podkreślił, że z jednej strony czasy dla kultury są średnie ("Minister popełnia kardynalne błędy"), z drugiej - frekwencja w kinach jest rekordowa. "Za zawsze skupiającą na sobie uwagę rolę w najlepszym polskim filmie 2018 roku 'Zimna wojna' Pawła Pawlikowskiego" nagrodę przyznano Joannie Kulig. "Nasza dziewczynko z Muszynki, jesteśmy z ciebie dumni" − powiedziała Agata Kulesza, odbierając w imieniu Kulig nagrodę. Poza Kulig w kategorii film nominowane były też dwie reżyserki - Agnieszka Smoczyńska („Fuga”) i Olga Chajdas („Nina”).

David Fincher, Tim Miller i Platige Image razem

Reżyser „Deadpoola” Tim Miller, autor m.in. „Siedem” David Fincher oraz polskie studio produkcyjne Platige Image zostali zaproszeni przez Netflix do współpracy przy animowanej antologii zatytułowanej „Love, Death & Robots”.

Tim Miller powiedział o produkcji, że „łączy ona jego miłość do animacji i niesamowitych historii”, że inspiracją dla niego były „Midnight Movies, komiksy, książki i czasopisma fantastyczne”. Miller wraz Davidem Fincherem i Joshem Donenem będą produkować „Love, Death & Robots”, który realizowany ma być z myślą o starszym widzu.

Serial będzie zbiorem 18 animowanych opowieści, które skorzystają z gatunków takich jak: fantastyka naukowa, fantasy, horror i komedia. Pojawią się tutaj m.in. żołnierze-wilkołaki, pająki z kosmosu, demony z piekła rodem i szalejące roboty.

Style animacji mają być różne, od 2D do fotorealistycznych CG. Każdy z 18 odcinków stworzony zostanie przez inne studio produkcyjne i do grona tego zaproszone zostało polskie Platige Image.

Złote Globy 2019. Nagrody rozdane, są niespodzianki

Po raz 76 rozdano Złote Globy. Najlepszym filmem dramatycznym wybrano „Bohemian Rhapsody”, wśród komedii/musicali wygrał „Green Book”. Nagrody aktorskie otrzymali m.in. Glenn Close, Rami Malek, Olivia Colman i Christian Bale.

Hollywoodzkie Stowarzyszenie Prasy Zagranicznej przyznało swoje doroczne Złote Globy, najważniejsze obok Oscarów nagrody filmowe w Hollywood. Ta organizacja licząca około stu osób (w tym gronie jest reprezentująca nasz kraj, pani Yola Czaderska-Hayek) sprawiła kilka niespodzianek. Główną wydaje się nagroda dla "Bohemian Rhapsody" w kategorii doceniającej dramaty, bowiem wśród pokonanych znalazły się, powszechnie wyżej oceniane, "Narodziny gwiazdy". Bardzo przeciętny "Bohemian Rhapsody" opowiada historię Freddy'ego Mercury'ego i zespołu Queen i na całym świecie film ten cieszył się dużą popularnością, przynosząc ponad 740 milionów dolarów wpływów. Tylko w Polsce film ten obejrzało ponad milion widzów. Grający w filmie główną rolę Rami Malek zdobył Złoty Glob za najlepszą rolę w dramacie i tutaj niespodzianki nie było.

Wśród komedii/musicali zwyciężył faworyzowany "Green Book", który otrzymał w sumie trzy nagrody, także za rolę drugoplanową (Mahershala Ali) i scenariusz. Dwie nagrody zdobyła "Roma", którą doceniono za reżyserię i film zagraniczny, a obie statuetki odebrał Alfonso Cuaron. Wśród pełnometrażowych animacji wygrał "Spider-Man Uniwersum", który pokonał produkcje Disneya.

Glenn Close okazała się lepsza od Lady Gaga i zdobyła swój trzeci Złoty Glob w karierze. Popularna piosenkarka odebrała nagrodę za najlepszą piosenkę i jest to jedyna nagroda dla "Narodzin gwiazdy". Za kreacje w komedii/musicalu doceniono Olivię Colman grającą w "Faworycie" oraz Christiana Bale'a w "Vice". Regina King i Mahershala Ali zdobyli nagrody za role drugoplanowe w filmach kinowych.

W telewizji nie doszło do większych niespodzianek. "Zawód: Amerykanin" na zakończenie swojej produkcji zdobył Złoty Glob dla najlepszego serialu dramatycznego, ale gwiazdy tej produkcji nie otrzymały indywidualnych nagród i musiały uznać wyższość Richarda Maddena ("Bodyguard") i Sandry Oh ("Obsesja Eve").

Legendarny producent telewizyjny Chuck Lorre zdobył swoją pierwszą nagrodę dla komediowej produkcji serialowej. Nie otrzymał jej jednak za "Teorię wielkiego podrywu", ale za "The Kominsky Method", który przygotował dla Netflixa. Grający w tym serialu Michael Douglas zdobył nagrodę dla najlepszego aktora. Wśród aktorek komediowych wygrała Rachel Brosnahan („The Marvelous Mrs. Maisel”). Najlepszy miniserial/film telewizyjny to "Zabójstwo Versace: American Crime Story", który doceniono też za główną rolę Darrena Crissa. Złote Globy otrzymały też znakomite w swoich kreacjach Patricia Arquette za "Ucieczkę z Dannemory" i Patricia Clarkson za "Ostre przedmioty".

Jeff Bridges i Carol Burnett otrzymali nagrody honorujące ich dorobek. Galę Złotych Globów poprowadzili Sandra Oh i Andy Samberg. W ocenie obserwatorów ich duet sprawdził się na scenie bardzo dobrze.

Najwięcej nagród zdobył Netflix, którego produkcje triumfowały w czterech kategoriach, dwóch telewizyjnych ("The Kominsky Method") i dwóch kinowych ("Roma").

Przed rokiem Złoty Glob dla najlepszego dramatu zdobyły "Trzy billboardy za Ebbing, Missouri", a Oscara otrzymał ostatecznie "Kształt wody". Faworyzowanie "Bohemian Rhapsody" w rywalizacji oscarowej wydaje się więc dziś nieco przesadzone. Obie organizacje rządzą się swoimi prawami. W mojej ocenie rywalizacja o Oscara rozegra się pomiędzy "Romą" i "Narodzinami gwiazdy", a w grze są jeszcze tylko "Faworyta" i "Green Book". Po Oscary pewnie zmierzają Olivia Colman i Mahershala Ali, ale mocno w grze są też Rami Malek czy Glenn Close. Sprawa przesądzono wydaje się w kwestii najlepszej piosenki roku, bo "Shallow" to absolutny hit i utwór idealnie skrojony pod nagrody. Cieszy szczególnie Złoty Glob dla animowanego "Spider-Mana", który "utarł nosa" wielkim produkcjom Disneya i w animacji pokazał coś świeżego. Tutaj Akademia może być innego zdania, ale notowania animacji o Spider-Manie rosną każdego dnia.
11121314151617