W katolickiej Polsce zamierzają bojkotować sklepy IKEA po tym, jak zwolniono polskiego pracownika za "mowę nienawiści wobec homoseksualistów". Tak można streścić tytuły prasowe, które kilka dni temu pojawiły się w szwedzkiej i norweskiej prasie.
Wychodzi na to, że ni stąd ni zowąd, pracownik sklepu napisał sobie w intranecie firmy, że nienawidzi osób innych niż heteroseksualne cytując przy okazji Pismo Święte. Szwedzkie media donosiły nawet, że Polak śmiał zrobić to w Międzynarodowym Dniu Przeciw Homofobii, Bifobii i Transfobii. Nie wspomniano ani słowem o tym, co takiego spowodowało jego reakcję.
W komentarzach pod artykułem jednej z poczytniejszych gazet opublikowanym na Facebooku pojawiły się obelgi pod adresem Polaków.
Otrzymałem wiele odpowiedzi na mój komentarz, które w 90 procentach były oczywiście negatywne i przyznawały rację IKEA.
Przeczytałem w nich, że katolicka Polska - tak jak każdy inny religijny kraj - jest w tyle pod względem rozwoju cywilizacyjnego. Dowiedziałem się, że przywileje osób LGBT są prawami człowieka, a Polska pełna jest brunatnych faszystów. I że Polska nie ma czego szukać w Unii Europejskiej.
Poglądy Szwedów na sprawę związaną z polskim pracownikiem IKEA wcale mnie nie dziwią, natomiast dobór słów użytych m.in. przez nauczycieli, aktorów, przedsiębiorców i inżynierów, którzy skomentowali mój post, jest skandaliczny.
Ideologia LGBT - idąca w parze z gender - która w Szwecji uważana jest za naukę, z sukcesem zastąpiła Szwedom religię i wymazała z ich świadomości pojęcie zdrowego rozsądku. W tzw. Paradach Dumy organizowanych w każdym szwedzkim mieście - tak jak w PRL - obowiązkowo muszą uczestniczyć zatrudnieni w państwowych instytucjach jak i pracownicy wyższych uczelni. Czasami nawiedzeni pedagodzy zachęcają do wzięcia w nich udziału także dzieci.
Dzisiejsza IKEA jest kierowana przez rodzinę Kamprada. Tak jak wiele innych szwedzkich marek, które stanowią część kreowanego na zewnątrz wizerunku Szwecji, IKEA utożsamia się z polityką państwa.