Podczas pokazów lotniczych w Płocku doszło do wypadku. Jeden z samolotów wpadł do Wisły. Pilot nie przeżył wypadku. Wrak maszyny wydobyto ok. godz. 13.
- Jeden z pilotów wraz z samolotem wpadł do Wisły. Na miejscu są grupy ratownicze stanowiące zabezpieczenie imprezy masowej. Jest Państwowa Straż Pożarna - w tej chwili nasze działania skupiają się na dotarciu do pilota i wydobyciu go spod wody - mówiłł zaraz po zdarzeniu kapitan Edward Mysera z płockiej straży pożarnej.
Sierż. szt. Marta Lewandowska z płockiej policji powiedziała, że w akcję ratunkową zaangażowani byli m.in. płetwonurkowie. Wiadomo, że pilot w samolocie był sam.
- Jak-52, 3 do 10 metrów pod wodą po lewej stronie Wisły na wysokości Spichlerza - dodał kapitan Edward Mysera.
- Wyglądało to, jakby nie mógł wyjść z korkociągu, samolot zachowywał się dziwnie, jakby nie mógł nabrać mocy, w pewnym momencie było słychać plaśnięcie, uderzenie, rozbryzg wody, samolot zniknął pod wodą - relacjonował świadek zdarzenia.
W 2011 r. w czasie V Pikniku Lotniczego w Płocku, doszło do wypadku samolotu pilotowanego przez kpt. Marka Szufę. Maszyna rozbiła się na Wiśle. Kapitan zginął na miejscu.
Dwudniowe pokazy w Płocku rozpoczęły się o godz. 10. Po wypadku pokazy na pikniku zostały wstrzymane.
- Jeden z pilotów wraz z samolotem wpadł do Wisły. Na miejscu są grupy ratownicze stanowiące zabezpieczenie imprezy masowej. Jest Państwowa Straż Pożarna - w tej chwili nasze działania skupiają się na dotarciu do pilota i wydobyciu go spod wody - poinform
- Jak-52, 3 do 10 metrów pod wodą po lewej stronie Wisły na wysokości Spichlerza. Na miejscu pracuje grupa płetwonurków, która lokalizuje samolot, będzie próbowała dotrzeć do pilota i udzielić mu pomocy - dodał kapitan Edward Mysera.