Norweska partia przeciwko pobieraniu opłat drogowych, która powstała pięć lat temu, zdobywa masowe poparcie.
Najnowsze sondaże pokazują, że ugrupowanie w wyborach samorządowych, które odbędą się za dwa miesiące, może zdobyć nawet 25 procent głosów.
Partia "Akcja Obywatelska - nie dla opłat drogowych" uważana jest w kraju fiordów za tamtejszy odpowiednik francuskich żółtych kamizelek. Ponad jedna trzecia Norwegów uważa temat opłat bramkowych pobieranych za przejazd drogami publicznymi w miastach i poza nimi, za decydujący przy oddawaniu głosu w wyborach. Dla przeciętnej rodziny drogowe opłaty stanowią wydatek rzędu nawet kilkunastu tysięcy norweskich koron rocznie.
W Norwegii istnieje dziś ponad 250 miejsc poboru opłat drogowych. Większość z nich znajduje się w miastach. O wysokości opłat decydują samorządy. Jednorazowy przejazd samochodem osobowym z silnikiem spalinowym podczas godzin szczytu np. w Bergen, kosztuje w przeliczeniu około 25 złotych. Kierowcy aut z napędem elektrycznym płacą równowartość 8 zł.
Wpływy z opłat przeznaczane są na remonty i budowy dróg, mostów i tuneli. Pomimo tego działacze partii opowiadają się za stopniową redukcją bramek pobierających opłaty. Domagają się, aby infrastruktura drogowa była częściowo finansowana z funduszu emerytalnego Norwegów lub ewentualnie z podwyższonych podatków.
Partia "Akcja Obywatelska - nie dla opłat drogowych" uważana jest w kraju fiordów za tamtejszy odpowiednik francuskich żółtych kamizelek. Ponad jedna trzecia Norwegów uważa temat opłat bramkowych pobieranych za przejazd drogami publicznymi w miastach i poza nimi, za decydujący przy oddawaniu głosu w wyborach. Dla przeciętnej rodziny drogowe opłaty stanowią wydatek rzędu nawet kilkunastu tysięcy norweskich koron rocznie.
W Norwegii istnieje dziś ponad 250 miejsc poboru opłat drogowych. Większość z nich znajduje się w miastach. O wysokości opłat decydują samorządy. Jednorazowy przejazd samochodem osobowym z silnikiem spalinowym podczas godzin szczytu np. w Bergen, kosztuje w przeliczeniu około 25 złotych. Kierowcy aut z napędem elektrycznym płacą równowartość 8 zł.
Wpływy z opłat przeznaczane są na remonty i budowy dróg, mostów i tuneli. Pomimo tego działacze partii opowiadają się za stopniową redukcją bramek pobierających opłaty. Domagają się, aby infrastruktura drogowa była częściowo finansowana z funduszu emerytalnego Norwegów lub ewentualnie z podwyższonych podatków.