W czeskiej kopalni Stonawa, koło Karwiny trwa oczekiwanie na akcję wydobycia ciał górników.
20 grudnia kilkanaście minut po godzinie 17.00, w jednym z tuneli kopalni nastąpił wybuch metanu. Śmierć poniosło 13 górników, w tym 12 Polaków.
Tragedia wstrząsnęła zarówno polskimi, jak i czeskimi górnikami, którzy pracują w kopalni Stonawa. Wielu z nich od popołudnia do później nocy ustawiało przy bramie wejściowej do zakładu zapalone białe i czerwone znicze.
- Solidaryzujemy się, to przecież mogło spotkać też nas. Tym bardziej, że jeszcze miesiąc temu właśnie w tym rejonie pracowaliśmy. Przyszliśmy więc zapalić znicze, bo tylko tyle jesteśmy w stanie zrobić - powiedział jeden z górników.
Akcja wydobycia ciał górników jest na razie niemożliwa, jak wyjaśnia dyrektor wykonawczy spółki OKD Boleslaw Kowalczyk. - Trzeba wychłodzić tamtą przestrzeń, wprowadzić tam gaz niepalny, dopiero wtedy będzie można przystąpić do wydobycia górników - mówi Kowalczyk.
800 metrów pod ziemią pozostało 12 zmarłych górników.
Tragedia wstrząsnęła zarówno polskimi, jak i czeskimi górnikami, którzy pracują w kopalni Stonawa. Wielu z nich od popołudnia do później nocy ustawiało przy bramie wejściowej do zakładu zapalone białe i czerwone znicze.
- Solidaryzujemy się, to przecież mogło spotkać też nas. Tym bardziej, że jeszcze miesiąc temu właśnie w tym rejonie pracowaliśmy. Przyszliśmy więc zapalić znicze, bo tylko tyle jesteśmy w stanie zrobić - powiedział jeden z górników.
Akcja wydobycia ciał górników jest na razie niemożliwa, jak wyjaśnia dyrektor wykonawczy spółki OKD Boleslaw Kowalczyk. - Trzeba wychłodzić tamtą przestrzeń, wprowadzić tam gaz niepalny, dopiero wtedy będzie można przystąpić do wydobycia górników - mówi Kowalczyk.
800 metrów pod ziemią pozostało 12 zmarłych górników.