Jak mówi dr Artur Lemiński, urolog i jeden z pomysłodawców akcji, wystarczy kilkanaście minut, by dziecku zamkniętemu w rozgrzanym samochodzie stała się krzywda. Może dojść m.in. do uszkodzenia mózgu.

Jak tłumaczy, pozostawienie dziecka w aucie w upale można porównać do pobytu w saunie. - Proszę sobie wyobrazić, co się dzieje, jeżeli ktoś zatrzaśnie nam drzwi od tej sauny - mówi dr Lemiński. - Trzeba pamiętać, że wszystkie zmiany zachodzące w organizmie dziecka zachodzą w sposób gwałtowny.

Obserwować dzieci powinni nie tylko rodzice, ale też np. pracownicy Strefy Płatnego Parkowania i - jak mówi Anna Gembala z Komendy Wojewódzkiej Policji w Szczecinie - reagować, jeśli maluch został sam w aucie.

- Wybijając szybę niszczymy czyjeś mienie, ale cel, dla którego to robimy, jest celem ratowania życia ludzkiego. I ten cel jest nadrzędny - mówi Gembala.

W ramach akcji lekarze zachęcają m.in. do zainstalowania w smartfonach specjalnej aplikacji. Aby z niej skorzystać, należy zaznaczyć te miejsca, które najczęściej odwiedzamy razem z dzieckiem, np. dom czy przedszkole. Później za każdym razem, gdy zaparkujemy tam auto, aplikacja wyśle na ekran telefonu pytanie: "Czy Twoje dziecko jest bezpieczne?". Ma to przypominać o zabraniu malucha z fotelika.

Aplikacja jest darmowa i można ją pobrać na telefon z systemem Android i iOS.

Do kampanii "Dziecko siedzi z tyłu" przyłączyła się również policja, a także straż pożarna i pogotowie ratunkowe.