Protest rodziców uczniów, interwencja policji i decyzja o likwidacji szkół - tak wyglądała wtorkowa sesja rady miejskiej w Płotach. Radni podjęli na niej uchwałę o zamknięciu podstawówek w Mechowie i Wyszoborze.
W trakcie obrad interweniowała policja.
Mimo protestu, większość radnych zagłosowała "za" likwidacją szkół. Jak mówi zastępca burmistrza Płotów Sławomir Nowak, była to konieczna decyzja ze względu coraz mniejszą liczbę uczniów w klasach i niezbędna oszczędności.
- Analiza demograficzna, którą przeprowadzaliśmy co roku, wskazywała na obniżanie liczby uczniów w szkołach, a tym samym na wzrost kosztów utrzymania - tłumaczy Nowak. - Możliwości gminy są bardzo ograniczone, a w pobliskich Płotach, oddalonych o sześć kilometrów, są warunki, żeby przejąć wszystkich uczniów.
Rodzice nie zamierzają odpuścić. - Będziemy okupować szkołę. Będziemy tutaj nocować, przypniemy się łańcuchami. Będziemy robić wszystko, co jest możliwe - mówi mama jednego z uczniów.
W jednej i drugiej podstawówce uczy się łącznie blisko 150 dzieci. Zgodnie z planem, od nowego roku szkolnego uczniowie z Mechowa zostaną przeniesieni do szkoły w Płotach, a z Wyszoboru do Modlimowa.
Gmina dopłaca rocznie do oświaty 3,5 miliona złotych. Według szacunków, oszczędności z likwidacji szkół mogą wynieść kilkaset tysięcy złotych.
Intrweniowała policja. Ostro zareagował na to radny Jarosław Krześniak zwracając się do przewodniczącego Piotra Jasiny.
Gmina argumentuje decyzję o zamknięciu szkół niską liczbą uczniów w klasach i koniecznymi oszczędnościami - mówi zastępca burmistrza Płotów Sławomir Nowak.