Na stacji w Stobnie żołnierze z 12. Brygady Zmechanizowanej załadowali ważące ponad 20 ton pojazdy na kolejowe platformy. Jak tłumaczył kierowca jednego z nich, to nie jest proste zadanie.

- Jest ślisko, więc trzeba uważać z prędkością i polegać na swoim dowódcy. Pokazuje nam, jak zachować się na platformie, gdzie jest bardzo wąsko i jest mała tolerancja na ewentualny błąd - podkreślał jeden z prowadzących Rosomaka.

Rosomak jest uzbrojony w armatę oraz wyrzutnie rakiet i zabiera na swój pokład ponad 10 osób. Cały transport ważył blisko tysiąc ton.

- "Czasami jedziemy na kołach, czasami korzystamy z transportu kolejowego - wszystko w ramach szkolenia. Rosomak jest tak mobilny, że tempo załadunku jest dość duże". "Wjeżdżamy przy otwartych włazach, bo widoczność jest trochę ograniczona. Kierowca, który ma trochę doświadczenia wie, że prawa strona jest mniej widoczna, ale idzie się do tego przyzwyczaić" - mówili żołnierze.

Pułkownik Rafał Ostrowski, zastępca dowódcy 12BZ stwierdził, że żołnierze są już w takich akcjach wprawieni.

- Jest to normalne wykonywanie zadania bojowego, tak, jakby to wyglądało w czasie wojny. Żołnierze przemieszczają się na poligon w Drawsku Pomorskim, gdzie będziemy uczestniczyć w zimowym szkoleniu w ramach ćwiczeń "Ryś-16" - mówił Ostrowski.

Transport Rosomaków powinien dotrzeć na poligon w poniedziałkowy wieczór, a samo szkolenie potrwa do 3 grudnia. Weźmie w nich udział 1500 żołnierzy z kilku brygad w całym kraju.