Armatę Schneider z 1939 roku wydobyto w poniedziałek z wody w kołobrzeskim porcie. Została odnaleziona podczas badań na dnie morza przy niemieckim promie desantowym F193.
Wiele wskazuje na to, że jest to armata pochodzenia polskiego, używana przez nasze wojsko - mówi Aleksander Ostasz, dyrektor Muzeum Oręża Polskiego.
- Jest to absolutny ewenement. Nasza armata jest na podstawie morskiej, jedyna tego typu armata w Polsce. Musimy ją oczyścić i rozkręcić. Wtedy będziemy wiedzieć, jakie elementy są zniszczone, uszkodzone czy przerdzewiałe - mówi Ostasz.
Następnie armata trafi na jedną z wystaw muzeum, prawdopodobnie do kołobrzeskiego skansenu morskiego.
Działania są częścią realizowanego od 2016 roku projektu „Wraki Kołobrzegu". Zdaniem Aleksandra Ostasza, Bałtyk w okolicach Kołobrzegu kryje więcej pozostałości z czasów wojennych. Ich poszukiwania wciąż trwają.
- Jest to absolutny ewenement. Nasza armata jest na podstawie morskiej, jedyna tego typu armata w Polsce. Musimy ją oczyścić i rozkręcić. Wtedy będziemy wiedzieć, jakie elementy są zniszczone, uszkodzone czy przerdzewiałe - mówi Ostasz.
Następnie armata trafi na jedną z wystaw muzeum, prawdopodobnie do kołobrzeskiego skansenu morskiego.
Działania są częścią realizowanego od 2016 roku projektu „Wraki Kołobrzegu". Zdaniem Aleksandra Ostasza, Bałtyk w okolicach Kołobrzegu kryje więcej pozostałości z czasów wojennych. Ich poszukiwania wciąż trwają.