Przez ponad 20 lat prowadził firmę zatrudniając 40 osób. Jedna decyzja urzędnika Urzędu Skarbowego w Stargardzie zamieniła jego życie w koszmar.
Jak twierdzi Władysław Salwin, urząd naliczył mu do zapłaty milion złotych podatku, który już raz zapłacił. Dziś wraz z odsetkami ma do zapłaty dwa miliony złotych, które zabierane mu są z emerytury.
- Problemy zaczęły się w 2015 roku. Urząd Skarbowy wydał decyzję o zadłużeniach. Te, które przedstawił, to są jakieś wymyślone rzeczy, nie wiem skąd wzięte. Jakieś faktury przejęli na których były kwoty i to wszystko wpisali w decyzję. Z tego wyliczyli VAT i mnie obciążyli - mówi Salwin.
Według mecenasa Bartłomieja Sochańskiego - pełnomocnika pana Salwina, urząd zastosował procedurę przewidzianą przepisami, ale głęboko niesprawiedliwą.
- Wiadomo, że spółka podatki płaciła. Pan Władysław Salwin dysponuje zaświadczeniami wydawanymi przez właściwy Urząd Skarbowy, że spółka nie ma żadnych zobowiązań podatkowych. Przez lata takich zobowiązań nie miała. Mamy do czynienia rzeczywiście z zastosowaniem przepisów, które powodują, że jest jawny rozdźwięk między życiem a prawem - mówi Sochański.
Małgorzata Brzoza - rzecznik prasowy Izby Administracji Skarbowej, odmówiła udzielania jakichkolwiek informacji na temat Włodzimierza Salwina, bo jest to „tajemnica skarbowa”.
- Takich spraw mamy dziesiątki. Duża grupa podatników uważa, że media są sposobem na to, żeby rozwiązać ich sprawę. Dopóki nie będzie z tego szeroko nagłośnionej gdzieś sprawy, to ministerstwo nie zwolni mnie z tajemnicy skarbowej - mówi Brzoza.
Władysław Salwin po przegranej walce z Urzędem Skarbowym, w marcu zwrócił się o interwencję do Ministerstwa Finansów. Wciąż nie uzyskał odpowiedzi.
- Problemy zaczęły się w 2015 roku. Urząd Skarbowy wydał decyzję o zadłużeniach. Te, które przedstawił, to są jakieś wymyślone rzeczy, nie wiem skąd wzięte. Jakieś faktury przejęli na których były kwoty i to wszystko wpisali w decyzję. Z tego wyliczyli VAT i mnie obciążyli - mówi Salwin.
Według mecenasa Bartłomieja Sochańskiego - pełnomocnika pana Salwina, urząd zastosował procedurę przewidzianą przepisami, ale głęboko niesprawiedliwą.
- Wiadomo, że spółka podatki płaciła. Pan Władysław Salwin dysponuje zaświadczeniami wydawanymi przez właściwy Urząd Skarbowy, że spółka nie ma żadnych zobowiązań podatkowych. Przez lata takich zobowiązań nie miała. Mamy do czynienia rzeczywiście z zastosowaniem przepisów, które powodują, że jest jawny rozdźwięk między życiem a prawem - mówi Sochański.
Małgorzata Brzoza - rzecznik prasowy Izby Administracji Skarbowej, odmówiła udzielania jakichkolwiek informacji na temat Włodzimierza Salwina, bo jest to „tajemnica skarbowa”.
- Takich spraw mamy dziesiątki. Duża grupa podatników uważa, że media są sposobem na to, żeby rozwiązać ich sprawę. Dopóki nie będzie z tego szeroko nagłośnionej gdzieś sprawy, to ministerstwo nie zwolni mnie z tajemnicy skarbowej - mówi Brzoza.
Władysław Salwin po przegranej walce z Urzędem Skarbowym, w marcu zwrócił się o interwencję do Ministerstwa Finansów. Wciąż nie uzyskał odpowiedzi.
Jak twierdzi Władysław Salwin, urząd naliczył mu do zapłaty milion złotych podatku, który już raz zapłacił. Dziś wraz z odsetkami ma do zapłaty dwa miliony złotych, które zabierane mu są z emerytury.
Według mecenasa Bartłomieja Sochańskiego - pełnomocnika pana Salwina, urząd zastosował procedurę przewidzianą przepisami, ale głęboko niesprawiedliwą.