Instalacja elektryczna hali była sprawdzana regularnie, kompetentne osoby były na miejscu, a awarii nie dało się wcześniej przewidzieć - mówił w poniedziałek, w audycji "Czas Reakcji" Radia Szczecin, Norbert Rokita, prezes firmy zarządzającej Netto Areną.
Jak tłumaczył Rokita w "Czasie Reakcji": - Nie jest prawdą, że nie można było znaleźć klucza od szafki z bezpiecznikami, ani że alarm przeciwpożarowy spowodował wyłączenie świateł. Spalił się kabel, w konsekwencji przepalił się bezpiecznik, a na miejscu było pogotowie energetyczne - mówi operator hali.
- Trzeba sobie zdać sprawę, że po raz pierwszy tego typu sytuacja wystąpiła na hali. Pewne 15 czy 20 minutowe opóźnienie mogę wziąć na swoje barki i rzeczywiście posypać głowę popiołem - dodaje Rokita.
Zastępca prezydenta Szczecina Krzysztof Soska był w niedzielę na meczu. Na razie nie wiadomo, czy wystąpi do operatora o odszkodowanie.
- To wszystko zależy od ekspertyzy, o którą poprosiliśmy - mówi Soska. Redaktor Radia Szczecin ocenił, że jest to spory wizerunkowy błąd, szczególnie na samym końcu kampanii. - Ja tego w ten sposób nie traktuję, to jest po prostu życie, codzienność, również nam, w domu zdarza się, że przepali się instalacja elektryczna - odpowiada Soska.
Teraz czekamy na decyzję władz Polskiej Ligi Siatkówki w sprawie ewentualnego powtórzenia spotkania - Trefl Gdańsk może na przykład domagać się walkowera. W momencie pisania tego tekstu, na stronach internetowych zainteresowanych stron nie było jeszcze żadnych informacji w tej sprawie.