Zakończyło się pierwsze czytanie projektów składających się na tzw. "dużą ustawę medialną". Zgodnie z nimi Telewizja Polska, Polskie Radio i Polska Agencja Prasowa od 1 lipca miałyby być przekształcone w media narodowe.
Pomysł z mównicy krytykował szczeciński poseł Platformy Obywatelskiej Arkadiusz Marchewka.
- Powiedzmy sobie wprost, to nie będą media publiczne ani narodowe. To będą media partyjno-rządowe - mówił Marchewka.
Nowe przepisy autorstwa Prawa i Sprawiedliwości zakładają wprowadzenie opłaty audiowizualnej w miejsce abonamentu radiowo-telewizyjnego. Miałby wynieść około 15 zł miesięcznie. Pieniądze byłyby doliczane do rachunku za prąd. Według szacunków dochody mediów publicznych z abonamentu miałyby wzrosnąć z około 750 mln do dwóch miliardów złotych. Na co i po co? - pytał Wojciech Bakun z klubu Kukiz'15.
- Czy w ramach rekompensaty możemy spodziewać się jakiś efektów specjalnych w "Klanie"? A może "Ojciec Mateusz" pomoże ministrowi Ziobro podsłuchiwać obywateli? - zastanawiał się Bakun.
Argumenty opozycji są niedorzeczne - uważa poseł PiS Dominik Tarczyński.
- Słucham tych - przepraszam - idiotyzmów i nie mogę tego znieść. Czego się boicie w tej ustawie? Że nie będzie Lisa, Tadli, Kraśki, że nie będzie dostępu? Macie przyjaciół w TVN-ie, pewnie pomogą - przyznał Tarczyński.
"Duża ustawa medialna" będzie szeroko konsultowana - mówił wiceminister kultury Krzysztof Czabański. Jej calem bynajmniej nie jest upartyjnienie mediów - zapewnia.
- Chodzi o to, żeby te media odbudować. Programowo, organizacyjnie i finansowo. Odbudować to, co państwo zniszczyliście - mówił Czabański.
Zgodnie z proponowanymi zmianami, media publiczne ze spółek prawa handlowego, które muszą rozliczać się z zysku, stałyby się państwowymi osobami prawnymi. Wyboru władz mediów publicznych dokonywałaby sześcioosobowa Rada Mediów Narodowych. Byłaby ona wybierana przez Sejm, Senat oraz prezydenta na 6-letnią kadencję.
- Powiedzmy sobie wprost, to nie będą media publiczne ani narodowe. To będą media partyjno-rządowe - mówił Marchewka.
Nowe przepisy autorstwa Prawa i Sprawiedliwości zakładają wprowadzenie opłaty audiowizualnej w miejsce abonamentu radiowo-telewizyjnego. Miałby wynieść około 15 zł miesięcznie. Pieniądze byłyby doliczane do rachunku za prąd. Według szacunków dochody mediów publicznych z abonamentu miałyby wzrosnąć z około 750 mln do dwóch miliardów złotych. Na co i po co? - pytał Wojciech Bakun z klubu Kukiz'15.
- Czy w ramach rekompensaty możemy spodziewać się jakiś efektów specjalnych w "Klanie"? A może "Ojciec Mateusz" pomoże ministrowi Ziobro podsłuchiwać obywateli? - zastanawiał się Bakun.
Argumenty opozycji są niedorzeczne - uważa poseł PiS Dominik Tarczyński.
- Słucham tych - przepraszam - idiotyzmów i nie mogę tego znieść. Czego się boicie w tej ustawie? Że nie będzie Lisa, Tadli, Kraśki, że nie będzie dostępu? Macie przyjaciół w TVN-ie, pewnie pomogą - przyznał Tarczyński.
"Duża ustawa medialna" będzie szeroko konsultowana - mówił wiceminister kultury Krzysztof Czabański. Jej calem bynajmniej nie jest upartyjnienie mediów - zapewnia.
- Chodzi o to, żeby te media odbudować. Programowo, organizacyjnie i finansowo. Odbudować to, co państwo zniszczyliście - mówił Czabański.
Zgodnie z proponowanymi zmianami, media publiczne ze spółek prawa handlowego, które muszą rozliczać się z zysku, stałyby się państwowymi osobami prawnymi. Wyboru władz mediów publicznych dokonywałaby sześcioosobowa Rada Mediów Narodowych. Byłaby ona wybierana przez Sejm, Senat oraz prezydenta na 6-letnią kadencję.