W Kairze spotka się z katolikami, koptami oraz muzułmanami. Ma apelować o pokój na Bliskim Wschodzie. Specjaliści zwracają uwagę, że w zróżnicowanym egipskim społeczeństwie papież będzie musiał wykazać ogromne zdolności dyplomatyczne.

Egipska prasa pisze, że wizyta w Kairze może być dla papieża “prawdziwym polem minowym”. Po ostatnich zamachach na koptów w Niedzielę Palmową, gdy zginęło 45 osób, chrześcijanie oczekują, że papież w mocnych słowach stanie w ich obronie.

- Oczekujemy od niego upomnienia się o Kościół, chrześcijan na Bliskim Wschodzie i to nie tylko w Egipcie, bo tu jak dotąd jest najlepsza sytuacja. Chodzi o tych, którzy giną w Iraku, Sudanie czy w Syrii - mówi Polskiemu Radiu jezuita, ojciec Wiesław Gontarz, który od prawie 30 lat pracuje w Egipcie.

Część publicystów podkreśla, że jeśli w obronie chrześcijan padną bardzo ostre słowa, to może to sprowokować radykalnych islamistów do kolejnych ataków na wyznawców Chrystusa. Ci ostatni są bowiem postrzegani jako lojalni wobec obecnej władzy, która walczy z islamskimi fanatykami.

Z kolei islamscy intelektualiści wciąż jeszcze z rezerwą odnoszą się do Watykanu po wystąpieniu poprzedniego papieża Benedykta XVI w Ratyzbonie, które na Bliskim Wschodzie zostało odebrane jako niechętne islamowi. Zmysł dyplomatyczny Franciszek będzie musiał wykazać także w trakcie rozmowy z prezydentem Egiptu, który jest przychylny mniejszościom chrześcijańskim, ale równocześnie oskarżany jest o nieszanowanie praw człowieka i represje wobec opozycji.

Papież spędzi w Kairze 27 godzin. Do Watykanu wróci w sobotę wieczorem.