W całej Francji niemal 148 tysięcy policjantów i żandarmów - z tego około 12 tys. w samym Paryżu - będzie czuwało nad bezpieczeństwem osób żegnających stary i witających Nowy Rok. Nadzwyczajne środki wprowadzono w wielu miastach w kraju, między innymi w Nicei i Bordeaux.
Taka mobilizacja to wynik zagrożenia terrorystycznego, które minister spraw wewnętrznych Christophe Castaner uznał za bardzo realne i poważne oraz zapowiedzi demonstracji tak zwanych „żółtych kamizelek” protestujących przeciwko polityce finansowo-ekonomicznej rządu. Domagają się oni realnego wzrostu siły nabywczej pieniądza. Przebywający z „żółtymi kamizelkami” w środkowej Francji lider eurosceptycznej partii gaullistowskiej o charakterze narodowo-konserwatywnym Nicolas Dupont-Aignan ostrzegał przed lekceważeniem ruchu. Stwierdził, że odrzucenie tych żądań prowadzących do zwiększenia równości społecznej i demokracji to żadne rozwiązanie. Można się natomiast z nimi zgodzić, w ten sposób kończąc kryzys we Francji z podniesionym czołem.
W Paryżu w obawie przed zamachami i zamieszkami wydzielono kilka stref zamkniętych dla ruchu kołowego i otoczonych barierkami, przez które można przejść specjalnymi bramkami po kontroli zawartości toreb i plecaków przez policję. Zabronione jest wnoszenie tam alkoholu, petard i innych materiałów pirotechnicznych.
W Paryżu w obawie przed zamachami i zamieszkami wydzielono kilka stref zamkniętych dla ruchu kołowego i otoczonych barierkami, przez które można przejść specjalnymi bramkami po kontroli zawartości toreb i plecaków przez policję. Zabronione jest wnoszenie tam alkoholu, petard i innych materiałów pirotechnicznych.