Naukowcy z całej Polski rozmawiali w czwartek w studiu S1 Radia Szczecina o uwikłaniu kadr polskich uczelni w system komunistyczny PRL.
Okazuje się, że po 27 latach od upadku komunizmu w Polsce jest bardzo duży opór naukowców przed badaniami nad współpracą profesorów z komunistycznymi służbami i ówczesną partią.
Profesor Tadeusz Rutkowski z Uniwersytetu Warszawskiego mówił jasno, że naukowcy pisali pod dyktando władzy i donosili na kolegów.
- Te starsze ośrodki akademickie broniły się bardziej, bo jednak taki etos przedwojenny, czyli że nie donosi się na kolegów, że pewnych rzeczy się nie robi, był zwłaszcza po 1956 roku dosyć mocny. Był do 1948 i po 1956 roku. Natomiast mniejsze ośrodki, zwłaszcza te powstające w PRL-u, takiego etosu czy też presji środowiska już nie miały. I tam pod tym względem było gorzej - mówił profesor.
Jego zdaniem, po 1989 roku nic nie zrobiono, aby ludzi uwikłanych w PRL odizolować od uczelni. - Było ogromnym zaniedbaniem okresu po 1989 roku, że nie podjęto żadnej próby weryfikacji tytułów, zwłaszcza osób zaangażowanych politycznie po stronie partii. Nie każdy profesor zwyczajny był wybitnym uczonym - uważa prof. Rutkowski. - Niemoralne moim zdaniem było to, że tacy ludzie jak kierownicy wydziałów nauki Komitetu Centralnego, tacy ludzie, którzy donosili, z komitetów uczelnianych partii, uczyli studentów i byli traktowani jako wychowawcy młodej kadry naukowej.
Podczas debaty analizowano m.in. postępowanie profesora Bogdana Dopierały - mistrza wielu szczecińskich historyków, który będąc naukowcem współpracował z komunistyczną policją polityczną oraz wywiadem PRL.
Profesor Tadeusz Rutkowski z Uniwersytetu Warszawskiego mówił jasno, że naukowcy pisali pod dyktando władzy i donosili na kolegów.
- Te starsze ośrodki akademickie broniły się bardziej, bo jednak taki etos przedwojenny, czyli że nie donosi się na kolegów, że pewnych rzeczy się nie robi, był zwłaszcza po 1956 roku dosyć mocny. Był do 1948 i po 1956 roku. Natomiast mniejsze ośrodki, zwłaszcza te powstające w PRL-u, takiego etosu czy też presji środowiska już nie miały. I tam pod tym względem było gorzej - mówił profesor.
Jego zdaniem, po 1989 roku nic nie zrobiono, aby ludzi uwikłanych w PRL odizolować od uczelni. - Było ogromnym zaniedbaniem okresu po 1989 roku, że nie podjęto żadnej próby weryfikacji tytułów, zwłaszcza osób zaangażowanych politycznie po stronie partii. Nie każdy profesor zwyczajny był wybitnym uczonym - uważa prof. Rutkowski. - Niemoralne moim zdaniem było to, że tacy ludzie jak kierownicy wydziałów nauki Komitetu Centralnego, tacy ludzie, którzy donosili, z komitetów uczelnianych partii, uczyli studentów i byli traktowani jako wychowawcy młodej kadry naukowej.
Podczas debaty analizowano m.in. postępowanie profesora Bogdana Dopierały - mistrza wielu szczecińskich historyków, który będąc naukowcem współpracował z komunistyczną policją polityczną oraz wywiadem PRL.