Samodzielna wyprawa z Bermudów była niemożliwa, bo - jak mówił kajakarz - w tym rejonie są bardzo silne południowe wiatry.

Zrodził się więc pomysł, aby przetransportować Dobę razem z kajakiem w ten sam punkt oceanu, w którym był zanim zaczął kręcić się w kółko.

Aby taki plan zrealizować, potrzebny był statek, który zabierze tam kajakarza. Jak donosi w portalu Gazeta.pl inny podróżnik - Piotr Chmieliński, znalazły się na to pieniądze. Pomogli mieszkańcy Bermudów.

Za cztery dni Doba załaduje swój kajak "Olo" na żaglowiec "Spirit of Bermuda" i wyruszy na ocean. Jednostka należy do fundacji działającej na rzecz młodzieży. Dla niej rejs z polskim kajakarzem będzie swego rodzaju lekcją, bo Aleksander Doba dla mieszkańców Bermudów stał się prawdziwym bohaterem.

Jeżeli pogoda znów nie popsuje planów, to policki kajakarz powinien dotrzeć do celu wyprawy, czyli na amerykańską Florydę, za około miesiąc.

Aleksander Doba na oceanie spędził ponad 140 dni, z czego przez 40 próbował wyrwać się z tzw. Trójkąta Bermudzkiego.

Kajakarz w podróż na Florydę wypłynął 5 października z portugalskiej Lizbony. To druga transatlantycka wyprawa policzanina. Po raz pierwszy samotnie przepłynął Atlantyk w 2011 roku.