Dorożkarze bez przepisowej koszuli albo kamizelki nie wjadą na promenadę. W ten sposób władze miasta chcą wyegzekwować od woźniców obowiązek noszenia nowych strojów.
Od miesiąca każdy z nich musi być ubrany m.in. w żółtą kamizelkę, niebieską koszulę, ciemne spodnie i buty.
Dorożkarze skarżą się jednak, że uniformy są drogie, a ich zakup muszą sfinansować z własnej kieszeni. Poza tym nie podoba im się sposób, w jaki miasto chce egzekwować przepis. Jeśli woźnica nie będzie mieć uniformu straci specjalny identyfikator uprawniający do poruszania się w dzielnicy nadmorskiej.
- Jak mnie złapią bez stroju to przez miesiąc nie będę mogła wjeżdżać na promenadę - skarży się właścicielka jednej z dorożek. To jest taka głupota - dodaje woźnica.
Rzecznik prezydenta miasta, Robert Karelus tłumaczy, że to konieczność. Dorożkarze muszą prezentować się elegancko.
- Wszyscy chcielibyśmy, aby dorożkarze stali się wizytówką miasta. Dzięki przepisowi będą mogli pracować w dzielnicy nadmorskiej, a więc w tych miejscach, w których zarabia się najwięcej - wyjaśnia Karelus.
W Świnoujściu jest około 40 dorożek, wożą głównie turystów z Niemiec.
Dorożkarze skarżą się jednak, że uniformy są drogie, a ich zakup muszą sfinansować z własnej kieszeni. Poza tym nie podoba im się sposób, w jaki miasto chce egzekwować przepis. Jeśli woźnica nie będzie mieć uniformu straci specjalny identyfikator uprawniający do poruszania się w dzielnicy nadmorskiej.
- Jak mnie złapią bez stroju to przez miesiąc nie będę mogła wjeżdżać na promenadę - skarży się właścicielka jednej z dorożek. To jest taka głupota - dodaje woźnica.
Rzecznik prezydenta miasta, Robert Karelus tłumaczy, że to konieczność. Dorożkarze muszą prezentować się elegancko.
- Wszyscy chcielibyśmy, aby dorożkarze stali się wizytówką miasta. Dzięki przepisowi będą mogli pracować w dzielnicy nadmorskiej, a więc w tych miejscach, w których zarabia się najwięcej - wyjaśnia Karelus.
W Świnoujściu jest około 40 dorożek, wożą głównie turystów z Niemiec.