Radio SzczecinRadio Szczecin » Region
Autopromocja
Zobacz
Reklama
Zobacz
Reklama
Zobacz

Żebracy okupują deptak Bogusława i stare-nowe miasto w Szczecinie, latem ich aktywność jest największa - tak skarżą się turyści oraz restauratorzy. Fot. Piotr Sawiński [Radio Szczecin]
Żebracy okupują deptak Bogusława i stare-nowe miasto w Szczecinie, latem ich aktywność jest największa - tak skarżą się turyści oraz restauratorzy. Fot. Piotr Sawiński [Radio Szczecin]
Żebracy okupują deptak Bogusława i stare-nowe miasto w Szczecinie, latem ich aktywność jest największa - tak skarżą się turyści oraz restauratorzy. Fot. Łukasz Szełemej [Radio Szczecin/Archiwum]
Żebracy okupują deptak Bogusława i stare-nowe miasto w Szczecinie, latem ich aktywność jest największa - tak skarżą się turyści oraz restauratorzy. Fot. Łukasz Szełemej [Radio Szczecin/Archiwum]
Żebracy okupują deptak Bogusława i stare-nowe miasto w Szczecinie, latem ich aktywność jest największa - tak skarżą się turyści oraz restauratorzy.
Policja i straż miejska rozkładają ręce, bo według prawa, żeby ukarać żebraków mandatem, muszą złapać ich na gorącym uczynku a potem wykazać, że mają źródło utrzymania albo mogliby podjąć pracę.

W poniedziałek wieczorem nasza reporterka wybrała się na deptak Bogusława. Po 30 minutach podszedł do niej bezdomny pan Darek, któremu zdarza się wyżebrać nawet 150 złotych dziennie.

- Parę groszy, ja naprawdę jestem głodny. Idę takim chwiejnym krokiem, bo mam osłabiony organizm - tłumaczył pan Darek.

Nieco później zaczepił ją inny mężczyzna. - Znalazłaby pani 35 groszy, brakuje mi do piwa. Bo nie mogę od pół roku pracy znaleźć. Jestem na rencie inwalidzkiej. Pokłóciłem się z żoną i wyszedłem z domu, żeby się zrelaksować - opowiadał.

Według klientów to uciążliwe. - Jest to trochę upierdliwe i niekomfortowe dla nas, kiedy siedzimy w lokalu. Żebracy są nachalni, nie potrafią odpuścić, kiedy powiemy nie. Widać po tych ludziach, że oni nie chcą pieniędzy na jedzenie, tylko chcą na alkohol - uważają goście restauracji.

Restauratorzy skarżą się, że gdy przepędzą bezdomnych spotykają się z aktami złośliwości.

- Potrafią załatwić potrzeby fizjologiczne w ogródku piwnym lub przed samym lokalem - mówi barman z "Na Melanżu" Stefan Zamiatowski. - To się zdarza dwa razy w miesiącu. Nie zgłaszamy tego policji czy straży miejskiej, bo oni nie są w stanie nic zrobić - uważa.

Policja i straż miejska mogą wlepić żebrakom mandat od 20 do 500 złotych, ale tylko wtedy, gdy okaże się, że mają z czego żyć. Czyli że wyciągają rękę po pieniądze, choć sami mogliby je zarobić. Trzeba też złapać taką osobę na gorącym uczynku.

W tym roku służby w Szczecinie nie ukarały ani jednego żebraka.
- Parę groszy, ja naprawdę jestem głodny. Idę takim chwiejnym krokiem, bo mam osłabiony organizm - tłumaczył pan Darek.
- Znalazłaby pani 35 groszy, brakuje mi do piwa. Bo nie mogę od pół roku pracy znaleźć. Jestem na rencie inwalidzkiej. Pokłóciłem się z żoną i wyszedłem z domu, żeby się zrelaksować - opowiadał inny mężczyzna..
- Jest to trochę upierdliwe i niekomfortowe dla nas, kiedy siedzimy w lokalu. Żebracy są nachalni, nie potrafią odpuścić, kiedy powiemy nie. Widać po tych ludziach, że oni nie chcą pieniędzy na jedzenie, tylko chcą na alkohol - uważają goście restauracji.
- Potrafią załatwić potrzeby fizjologiczne w ogródku piwnym lub przed samym lokalem - mówi barman z "Na Melanżu" Stefan Zamiatowski.

Najnowsze Szczecin Region Polska i świat Sport Kultura Biznes

Autopromocja
Zobacz
Reklama
Zobacz

radioszczecin.tv

Najnowsze podcasty