Przed szczecińskim Sądem Okręgowym ruszył proces Jacka Piechoty. Instytut Pamięci Narodowej twierdzi, że były minister gospodarki i polityk SLD skłamał wypełniając oświadczenie lustracyjne, bo w aktach IPN-u figuruje jako Tajny Współpracownik "Robert". Piechota zaprzecza.
Jak zapewnił Piechota, współpraca polegała tylko na tym, że to oni informowali go o różnych zdarzeniach. - To ja dowiadywałem się od oficerów o różnych wydarzeniach w środowisku. Informowali mnie o wyjściach drużyn do kościoła - mówi Piechota.
Piechota zapewniał przed sądem, że nie wiedział o tym, iż po rozmowach oficerowie sporządzają notatki i że nigdy nie wziął od nich żadnych pieniędzy.
Tłumaczył, że przyjął rozmowy z funkcjonariuszami za "coś oczywistego, bo takie były czasy". Kolejna rozprawa odbędzie się za miesiąc. IPN na świadków powoła osoby, które działały w ZHP w latach 80. Za kłamstwo lustracyjne nie grozi więzienie, skazany może być pozbawiony pełnienia funkcji publicznych.