Wróżki, czarownicy i szamani protestowali w sobotę w Szczecinie. Na Jasnych Błoniach odbył się Wielki Marsz o Prawa Czarodziejów.
W akcji wzięło udział około 100 osób.
- Ja na przykład jako alchemik muszę zaopatrywać się w ołów, jego ceny są strasznie wysokie, państwo nic z tym nie robi - skarżył się jeden z uczestników.
Cała akcja to w rzeczywistości żartobliwa reakcja na falę protestów, która przetacza się przez kraj, wyjaśnia pomysłodawczyni, Kaja Pilecka.
- To był zupełnie spontaniczny pomysł, impuls pojawił się w momencie, kiedy usłyszałam o protestujących grupach zawodowych, z których każda nie robi nic, poza tym, że wyjdzie na ulice i zacznie szantażować rząd. A tu chodzi przede wszystkim o dobrą zabawę - wyjaśnia Pilecka.
Akcja trwała ponad godzinę.
- Ja na przykład jako alchemik muszę zaopatrywać się w ołów, jego ceny są strasznie wysokie, państwo nic z tym nie robi - skarżył się jeden z uczestników.
Cała akcja to w rzeczywistości żartobliwa reakcja na falę protestów, która przetacza się przez kraj, wyjaśnia pomysłodawczyni, Kaja Pilecka.
- To był zupełnie spontaniczny pomysł, impuls pojawił się w momencie, kiedy usłyszałam o protestujących grupach zawodowych, z których każda nie robi nic, poza tym, że wyjdzie na ulice i zacznie szantażować rząd. A tu chodzi przede wszystkim o dobrą zabawę - wyjaśnia Pilecka.
Akcja trwała ponad godzinę.
Dodaj komentarz 4 komentarze
a co tam robili goście w sutannach...?!
Wróżby i horoskopy stanowią realne zagrożenie,''zabawa w czary ,wróżby,tatuaże i uczestnictwo w biernym przyglądaniu się rytuałom szamańskim oraz zażywanie środków chemicznych otwierających umysł to są zagrożenia śmiertelnie poważne!
heh... teraz rozumiem! Wszyscy się tam bawili i na wesoło jaja se robili, ale księża tam byli na poważnie. Służbowo. Strażnicy moralności
Po informować o niemądrej"akcji" 100 osób?
Drodzy "organizatorzy" - pewnie żyjecie na garnuszku majetnych rodziców i wydaje się wam, że Polska to raj, bo rodzice dają wam kieszonkowe naMcDonalds i na Multikino, aw TVN24 mówią, że jest super w kraju.
Niestety gdy tylko skończycie swoje szkoły, a rodzice nie załatwią wam roboty - zderzycie się ze ścianą - staż albo zmywak w UK. A gdy zaczniecie protestować to ja powiem, że "nic nie robicie tylko protestujecie".