Chodzi o budowę instalacji, dzięki którym produkcja ciepła spełni unijne normy ekologiczne. Te zaczną obowiązywać w 2016 roku.

- To są inwestycje, które polegają na dobudowaniu dodatkowych instalacji - odsiarczania, odazotowania spalin, odprowadzania popiołu po to, żeby zapewnić sprawność bloków na kolejne 20 lat - mówił Szulc. - Nie przewiduje się wzrostu cen ciepła dostarczanego do miejskiego systemu ciepłowniczego z tego powodu.

Waldemar Szulc przyznał, że na razie spółka rezygnuje z budowy nowego bloku parowo-gazowego. Według wiceprezesa, dziś to za droga inwestycja, jej realizacja skutkowałaby podwyżkami cen ciepła.

- Tym niemniej dalej rezerwujemy teren i instalacje, bo gdyby warunki rynkowe na tyle się zmieniły, to jesteśmy gotowi do powtórnego podjęcia się przygotowania inwestycji i wybudowania takiego bloku, jeśli on będzie efektywny - tłumaczył Szulc.

Wiceprezes zaznaczył, że PGE nie planuje zwolnień w elektrociepłowni, bo do obsługi kotłów po ich remoncie będzie potrzebna cała załoga. Zapewnił, że zakład będzie pracować także za 20 lat, ale na decyzje o dalszych inwestycjach jest za wcześnie. Ich rodzaj będzie zależeć m.in. od przyszłych cen surowców.

Szczegóły i harmonogram remontu elektrociepłowni określa czteroletnia umowa na dostawę ciepła dla Szczecina, którą w środę przedstawiciele PGE podpiszą ze Szczecińską Energetyką Cieplną.