To tylko ci, którzy przekroczyli prędkość w terenie zabudowanym o 50 kilometrów na godzinę.

Rekordzistami nie jesteśmy, ale i tak w Zachodniopomorskiem przez trzy miesiące za kółko nie siądzie 19 kierowców. Najwięcej praw jazdy zatrzymano w Warszawie, bo aż 115. W czołówce są również mieszkańcy Wielkopolski i Ślązacy. Policjanci podkreślają, że jazda o ponad 50 km/h ponad dozwoloną prędkość, szczególnie w miastach, jest szalenie niebezpieczna. Na ulicach pieszych nie brakuje, a wystarczy niewielki błąd i dochodzi do tragedii.

- To był znakomity pomysł. Z ulic miast piraci drogowi będą szybko znikać - mówi Piotr Kordaszewski ze szczecińskiej drogówki. - Nie ma taryfy ulgowej, nie ma już mandatu karnego czy pouczenia. Jest utrata prawa jazdy na trzy miesiące.

Jeżdżący prawidłowo kierowcy też nie mają wątpliwości. - Jeżeli ktoś przekracza dozwoloną prędkość o 50 km na godzinę w terenie zabudowanym, to musi być szalony człowiek albo przyszły morderca. Podoba mi się. Po to jest kodeks drogowy, żeby go przestrzegać - uważają kierowcy.

W Szwecji, gdzie liczba tragicznych wypadków liczona jest w skali roku w dziesiątakach, a nie jak w Polsce w tysiącach za znaczne przekroczenie prędkości kierowca nie tylko traci prawo jazdy, ale trafia również na obowiązkowe badania psychiatryczne.

Jeśli tempo zatrzymań utrzyma się na tym samym poziome, co teraz, to do końca roku z ulic polskich miast powinno ubyć ponad 22 tysiące piratów.