Trwa akcja usuwania bomby ekologicznej z lasów Bornego Sulinowa. Kilkanaście beczek z chemikaliami pochodzenia wojskowego pod koniec czerwca znaleźli tam saperzy.
Na razie nie udało się wydobyć żadnej z beczek - mówi nadleśniczy Marcin Mieczkowski z Nadleśnictwa Borne Sulinowo.
- Nie jest to akcja łatwa, bo trzeba zaangażować trochę ciężkiego sprzętu, przynajmniej do ściągnięcia wierzchnich warstw ziemi. Potem saperzy podejmują te beczki ręcznie. W tej chwili zostały podjęte dwie beczki, które leżały na powierzchni - tłumaczy i dodaje, że teren o promieniu około 500 metrów został ogrodzony i zamknięty.
Akcja potrwa prawdopodobnie do piątku. Wciąż nie wiadomo, co dokładnie znajduje się w beczkach. Wojskowi chemicy przeprowadzili badania zawartości, jednak nie ujawniają wyników. Nadleśnictwo wystąpi do wojska o ich udostępnienie.
O zawartości beczek wiadomo tylko tyle, że to środki pochodzenia wojskowego. Ale nie bojowe jak np. iperyt, czyli bardzo niebezpieczny i trujący gaz. Nie jest wykluczone, że to pozostałości po dawnej bazie wojsk radzieckich.
Blisko stulitrowe beczki są zakopane na głębokości ponad jednego metra. Leżą w odległości ok. 1,5 kilometra od najbliższych zabudowań.