Osiem osób rannych, w tym troje Niemców i niemal całkowicie zniszczone targowisko. To skutki wybuchu kontenera z fajerwerkami na rynku w Osinowie Dolnym, 5 km od Cedyni.
- Akurat piliśmy kawę, jak to zaczęło strzelać i wybuchać. Jeden wielki hałas, posypały się szyby, wszystko podniosło się do góry kilka razy. Wentylatory, mikrofale pospadały, grzejniki są wyrwane. Najpierw był jeden wielki huk, potem drugi i trzeci. Przejeżdżał samochód na niemieckich tablicach i jak nastąpił wybuch, pasażerowie wyszli z niego zakrwawieni. To jest horror - relacjonują mieszkańcy.
Do wybuchu doszło przed godziną 13. Eksplodowały materiały pirotechniczne. Sprzedawcy mówią, że usłyszeli potężny huk porównywalny do wybuchu bomby. Momentalnie stragany stanęły w ogniu. W trakcie gaszenia, ciągle było słychać wystrzały fajerwerków. Przez dwie godziny nad targowiskiem unosił się gęsty czarny dym. Większość poszkodowanych osób samodzielnie wydostała się z płonącego targowiska.
Osiem osób z obrażeniami ciała i poparzeniami trafiło do szpitali - trzech obywateli Niemiec i pięciu Polaków. Ich stan jest stabilny.
- Niemcy nie mieli groźnych obrażeń. Jeśli mamy do czynienia z pacjentem z Niemiec, to polska karetka zawozi go do granicy, a tam jest przejmowany przez niemieckie służby - tłumaczy procedury Elżbieta Sochanowska z Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Szczecinie.
Urazy głowy, ciała, jamy brzusznej i poparzenia - z takimi obrażeniami trafili do szpitali poszkodowani. Sześć osób jest w stanie stabilnym, dwie osoby w ciężkim - mówi Sochanowska.
Rzeczniczka nie informuje, w jakim wieku i jakiej płci są poszkodowani. Najciężej ranni zostali przetransportowani śmigłowcami do szpitali. Jedna trafiła do szpitala przy Unii Lubelskiej, druga do placówki w Nowej Soli. Mają rozległe poparzenia. Mniej poszkodowane osoby trafią do szpitali w Dębnie, Kostrzynie i w Gryfinie.
Targowisko jest doszczętnie spalone. Wzdłuż ulicy, przy której się mieści na odcinku około dwustu metrów, leżą resztki petard, części straganów, wszędzie jest pełno szkła. Przed targowiskiem stoją wraki samochodów - spaliło się kilka aut. W salonie fryzjerskim po drugiej stronie ulicy nie ma szyb, w domu obok nie ma całych okien a siła eksplozji wyrwała drzwi z futryny.
Niektórzy handlarze wrócili do swoich straganów m.in. właściciel doszczętnie zniszczonego małego baru vis a vis targowiska. Wybuch wyrwał drzwi ze stoiska, okna, poprzewracał krzesła. W ścianach są dziury.
- Jak wybuchło, to mnie przymknęło w szopce. Były strzały jak z karabinu. Na miejscu był też mój syn i żona. Wszyscy padli na podłogę - mówi właściciel.
- Trwa ustalanie przyczyn eksplozji - mówi Tomasz Kubiak, rzecznik zachodniopomorskiej straży pożarnej. - Biegli działają na miejscu. Każdy papierek, każda rzecz znajdująca się w pobliżu jest badana.
Skończyło się dogaszanie. W wyniku pożaru przynajmniej 55 stoisk jest zniszczonych. Straty kupców będą ogromne.
Według relacji świadków, huk było słychać w odległości nawet 10 kilometrów, w okolicznych budynkach popękały szyby.
Urazy głowy, ciała, jamy brzusznej i poparzenia - z takimi obrażeniami trafili do szpitali poszkodowani. Sześć osób jest w stanie stabilnym, dwie osoby w ciężkim - mówi Sochanowska.