Szczecińscy lekarze wykonali podwójny przeszczep narządów u 52-letniego mężczyzny. Pan Jerzy otrzymał nową nerkę i wątrobę od jednego dawcy.
Pan Jerzy miał przeszczep w nocy. Dochodzi do siebie. - Dobrze się czuję, ale jeszcze jest ciężko - mówi z wysiłkiem.
To nowe życie dla pacjenta, ale też jego rodziny. - Jesteśmy bardzo wdzięczni tym, którzy ofiarowali nam ten najpiękniejszy dar. To uratowało życie mojego męża - podkreślała ze łzami w oczach, ale i szczęśliwa żona pacjenta.
To pierwsza taka operacja w tym roku i unikatowa w skali kraju. Najpierw przeczepiono wątrobę, a później rozpoczął się przeszczep nerki.
- Przy tego typu operacjach leczymy dwie choroby jednocześnie: niewydolność wątroby i niewydolność nerek, co powodowało, że pacjent był od dłuższego czasu dializowany - tłumaczy prof. Marek Myślak, ordynator Oddziału Nefrologii w Szpitalu Wojewódzkim w Szczecinie.
Dzięki temu, że narządy pochodziły od jednego dawcy jest mniejsze ryzyko powikłań. - Teraz rozpoczęło się dla nas nowe życie. Jest nadzieja, a nadzieja umiera ostatnia - dodaje żona pana Jerzego.
Lekarze przyznają, że podwójne przeszczepy zdarzają się niezwykle rzadko. Operacja trwała siedem godzin. Pracowało przy niej kilkanaście osób. Doszła do skutku dzięki współpracy zespołu lekarzy ze szpitala PUM na Pomorzanach i szpitala wojewódzkiego przy ul. Arkońskiej.
To nowe życie dla pacjenta, ale też jego rodziny. - Jesteśmy bardzo wdzięczni tym, którzy ofiarowali nam ten najpiękniejszy dar. To uratowało życie mojego męża - podkreślała ze łzami w oczach, ale i szczęśliwa żona pacjenta.
To pierwsza taka operacja w tym roku i unikatowa w skali kraju. Najpierw przeczepiono wątrobę, a później rozpoczął się przeszczep nerki.
- Przy tego typu operacjach leczymy dwie choroby jednocześnie: niewydolność wątroby i niewydolność nerek, co powodowało, że pacjent był od dłuższego czasu dializowany - tłumaczy prof. Marek Myślak, ordynator Oddziału Nefrologii w Szpitalu Wojewódzkim w Szczecinie.
Dzięki temu, że narządy pochodziły od jednego dawcy jest mniejsze ryzyko powikłań. - Teraz rozpoczęło się dla nas nowe życie. Jest nadzieja, a nadzieja umiera ostatnia - dodaje żona pana Jerzego.
Lekarze przyznają, że podwójne przeszczepy zdarzają się niezwykle rzadko. Operacja trwała siedem godzin. Pracowało przy niej kilkanaście osób. Doszła do skutku dzięki współpracy zespołu lekarzy ze szpitala PUM na Pomorzanach i szpitala wojewódzkiego przy ul. Arkońskiej.