Pasażer symulował zasłabnięcie, by uniknąć mandatu - informują szczecińscy ratownicy. Do incydentu doszło w autobusie linii C. Czy rzeczywiście tak było?
Kierowca autobusu powiadomił pogotowie o mężczyźnie, który rzekomo zasłabł podczas jazdy. Inny pasażer pan Łukasz udzielił pomocy mężczyźnie. - Wyprowadziłem go na dwór, ale zaczął powoli mdleć. Sprawdziłem tętno, nie miał, więc zacząłem resuscytację. Po chwili wrócił, po pierwszym cyklu - relacjonuje pan Łukasz.
Na miejsce (w okolicę przystanku Energetyków i Floriana) przyjechało pogotowie i m.in. ratownik - pan Mateusz. - Pacjent przyznał się, że była kontrola biletów i to są jego słowa. Przyznał się, że udawał. Powiedział to wprost - twierdzi ratownik.
Rzeczniczka Zarządu Dróg i Transportu Miejskiego Hanna Pieczyńska twierdzi, że to mało prawdopodobne, by pasażer symulował. - W świetle informacji, które ja mam, w tym dniu i w tym autobusie nie było kontroli biletów - odpowiada Pieczyńska.
Ostatecznie mężczyzna kategorycznie odmówił przewiezienia go do szpitala. Otworzył drzwi karetki i odszedł.
Na miejsce (w okolicę przystanku Energetyków i Floriana) przyjechało pogotowie i m.in. ratownik - pan Mateusz. - Pacjent przyznał się, że była kontrola biletów i to są jego słowa. Przyznał się, że udawał. Powiedział to wprost - twierdzi ratownik.
Rzeczniczka Zarządu Dróg i Transportu Miejskiego Hanna Pieczyńska twierdzi, że to mało prawdopodobne, by pasażer symulował. - W świetle informacji, które ja mam, w tym dniu i w tym autobusie nie było kontroli biletów - odpowiada Pieczyńska.
Ostatecznie mężczyzna kategorycznie odmówił przewiezienia go do szpitala. Otworzył drzwi karetki i odszedł.