Piłkarze z niższych lig grających w piłkę nożną mają problemy z ubezpieczeniem zdrowotnym. Klubów na to nie stać.
Trwa internetowa zbiórka na operację Adama Porzezińskiego. Szczeciński piłkarz w 2012 roku grał w młodzieżowej reprezentacji Polski razem z Arkadiuszem Milikiem czy Piotrem Zielińskim. Dziś zawodnik GKS-u Mierzyn nie wie, czy kiedykolwiek wróci na boisko po kontuzji, której doznał dwa tygodnie temu.
- Odebrałem przeciwnikowi piłkę, po czym wypuściłem ją sobie do przodu na kilka metrów i rywal kopnął mnie w przeciwstawną nogę. Prawe kolano w tym momencie zgięło się można powiedzieć na pół i usłyszałem wyraźny trzask. Zerwałem więzadło krzyżowe przednie oraz uszkodziłem łąkotkę - opowiada Porzeziński.
Na operację i rehabilitację potrzebuje 15 tysięcy złotych. W klubie nie był ubezpieczony na wypadek tego typu kontuzji, a za grę nie dostawał pieniędzy.
Takich przypadków jak ten Adama jest w niższych ligach więcej - mówi Dariusz Królikowski z Zachodniopomorskiego Związku Piłki Nożnej.
- Rzadko się zdarza, żeby gdzieś był kontrakt. Przeważnie grają na zasadzie deklaracji gry amatora. Dlatego tu tych ubezpieczeń praktycznie nikt nie płaci - mówi Królikowski.
W występującej na tym samym poziomie rozgrywkowym Arkonii Szczecin we wszystkich drużynach gra 600 zawodników. Ubezpieczenie wszystkich kosztowało by więcej niż nasz całoroczny budżet - mówi prezes klubu, Robert Gliwa.
- Ubezpieczenie dwudziestoosobowego zespołu to jest około 11 tysięcy złotych, jeżeli miałoby obejmować takie dodatki jak operacja. Oczywiście, jeżeli chodzi o klub Arkonia, jeśli policzymy, że jest nas 600 osób, to ubezpieczyć musielibyśmy wszystkich. Łatwy rachunek do policzenia, wyszłoby to około 300 tysięcy złotych. Jest to nierealne. Przy tych budżetach którymi dysponujemy żaden klub sportowy tego nie zrobi - tłumaczy Gliwa.
W Zachodniopomorskim Związku Piłki Nożnej jest zarejestrowanych kilkanaście tysięcy zawodników. Większość z nich gra w piłkę amatorsko.
- Odebrałem przeciwnikowi piłkę, po czym wypuściłem ją sobie do przodu na kilka metrów i rywal kopnął mnie w przeciwstawną nogę. Prawe kolano w tym momencie zgięło się można powiedzieć na pół i usłyszałem wyraźny trzask. Zerwałem więzadło krzyżowe przednie oraz uszkodziłem łąkotkę - opowiada Porzeziński.
Na operację i rehabilitację potrzebuje 15 tysięcy złotych. W klubie nie był ubezpieczony na wypadek tego typu kontuzji, a za grę nie dostawał pieniędzy.
Takich przypadków jak ten Adama jest w niższych ligach więcej - mówi Dariusz Królikowski z Zachodniopomorskiego Związku Piłki Nożnej.
- Rzadko się zdarza, żeby gdzieś był kontrakt. Przeważnie grają na zasadzie deklaracji gry amatora. Dlatego tu tych ubezpieczeń praktycznie nikt nie płaci - mówi Królikowski.
W występującej na tym samym poziomie rozgrywkowym Arkonii Szczecin we wszystkich drużynach gra 600 zawodników. Ubezpieczenie wszystkich kosztowało by więcej niż nasz całoroczny budżet - mówi prezes klubu, Robert Gliwa.
- Ubezpieczenie dwudziestoosobowego zespołu to jest około 11 tysięcy złotych, jeżeli miałoby obejmować takie dodatki jak operacja. Oczywiście, jeżeli chodzi o klub Arkonia, jeśli policzymy, że jest nas 600 osób, to ubezpieczyć musielibyśmy wszystkich. Łatwy rachunek do policzenia, wyszłoby to około 300 tysięcy złotych. Jest to nierealne. Przy tych budżetach którymi dysponujemy żaden klub sportowy tego nie zrobi - tłumaczy Gliwa.
W Zachodniopomorskim Związku Piłki Nożnej jest zarejestrowanych kilkanaście tysięcy zawodników. Większość z nich gra w piłkę amatorsko.