Budynek Banku Spółdzielczego w Bielicach, pod który w ubiegłym miesiącu nieznani sprawcy podłożyli ładunek wybuchowy, wciąż jest zamknięty.
Placówka została przeniesiona do... sali obrad rady gminy. - Pieniążki można pobrać. Nie wiem czy kredyt, bo ja emeryt i tak nie dostanę. Nie ma problemu dla mnie. Nigdy nie korzystałem z tego, bo mi emeryturę listonosz przynosi. Mnie to tam wszystko jedno - mówi niektórzy mieszkańcy.
Jak twierdzi Elżbieta Górkowska dyrektor oddziału Banku Spółdzielczego w Bielicach, do sali obrad przeniesiono komputery, dokumenty a nawet kasę. Odział funkcjonuje normalnie.
- W tej chwili korzystamy z uprzejmości wójta gminy Bielice, pracujemy tu jako bank w urzędzie gminy. W najbliższym czasie bank będzie remontowany, klienci przyzwyczaili się, wiedzą o napadzie i korzystają z naszych usług w urzędzie - podkreśla Górkowska.
Nie wiadomo, kiedy budynek banku zostanie wyremontowany. Prace się jeszcze nie rozpoczęły. Eksplozja zniszczyła nie tylko ścianę i drzewa wejściowe, ale także także sale obsługi klienta. Straty są znacznie większe niż niewielka gotówka skradziona z bankomatu. Policji nie udało się nawet zidentyfikować sprawców i wciąż "prowadzi intensywne czynności w celu ich wykrycia".
Jak twierdzi Elżbieta Górkowska dyrektor oddziału Banku Spółdzielczego w Bielicach, do sali obrad przeniesiono komputery, dokumenty a nawet kasę. Odział funkcjonuje normalnie.
- W tej chwili korzystamy z uprzejmości wójta gminy Bielice, pracujemy tu jako bank w urzędzie gminy. W najbliższym czasie bank będzie remontowany, klienci przyzwyczaili się, wiedzą o napadzie i korzystają z naszych usług w urzędzie - podkreśla Górkowska.
Nie wiadomo, kiedy budynek banku zostanie wyremontowany. Prace się jeszcze nie rozpoczęły. Eksplozja zniszczyła nie tylko ścianę i drzewa wejściowe, ale także także sale obsługi klienta. Straty są znacznie większe niż niewielka gotówka skradziona z bankomatu. Policji nie udało się nawet zidentyfikować sprawców i wciąż "prowadzi intensywne czynności w celu ich wykrycia".