Ta jest nietypowa, bo przyjaciele szukali szpiku dla chorującej na białaczkę Renaty, a podczas organizacji akcji okazało się, że dawca się znalazł. Nie zrezygnowali z tego pomysłu, bo jak mówi Aleksandra Orlińka - znajoma Renaty, pomocy potrzebuje mnóstwo osób na świecie.

- Sam przykład historii Renaty wskazuje na to, że warto ludziom pomagać. Renata sama była dawcą szpiku, później niestety los sprawił, że zachorowała. W szybkim czasie znalazła swojego dawcę. W związku z tym przesłanie jest jasne, jak się ludziom pomaga, to dobro wraca - mówi Orlińka.

Akcję wspiera pani Kamila, której szpik uratował życie 70-letniej Angielce i właśnie ta świadomość powoduje, że warto było to zrobić.

- Dopiero po półtorej roku dostałam informację, że szpik się przyjął. Ale pani dalej podlega okresowi rekonwalescencji, ponieważ organizm długo się regeneruje. Ale szpik się przyjął i jest na dobrej drodze do zdrowia - mówi pani Kamila.