Wybory w PRL organizowano po to, aby Polskę można było nazywać krajem demokratycznym - tak o głosowaniach do Sejmu w tym okresie mówi Michał Siedziako ze szczecińskiego Instytutu Pamięci Narodowej. IPN wydał właśnie książkę poświęconą wyborom, w których wygrywała jedna opcja polityczna.
Frekwencja podczas głosowań zawsze przekraczała 90 proc. uprawnionych - mówi Michał Siedziako ze szczecińskiego IPN.
- Wyjątkowe były na pewno pierwsze głosowania pod rządami komunistycznymi w Polsce - tzw. referendum ludowe z roku 1946 i wybory do Sejmu Ustawodawczego z roku 1947. Tym kampaniom towarzyszyły zakrojone na ogromną skalę akcje represyjne. Te represje obejmowały wówczas nawet morderstwa polityczne - przyznał Siedziako.
W okresie PRL głosowało się tylko na jedną listę - przypomina.
- Była lista opatrzona szyldem Frontu Narodowego, Frontu Jedności Narodu bądź Patriotycznego Ruchu Odrodzenia Narodowego. Najdłużej funkcjonował Front Jedności Narodu - informuje historyk.
Tylko raz po wydarzeniach października 1956 roku do Sejmu nie wszedł kandydat znajdujący się na miejscu mandatowym.
- W roku 1957, ale to są zupełnie specyficzne wybory wówczas, w okresie takiego wrzenia społecznego się odbywają, kiedy do Sejmu nie dostaje się jeden z kandydatów zamieszczonych na tymże miejscu mandatowym. Jest to jeden jedyny taki przypadek w całym PRL-u - powiedział Siedziako.
Książka nosi tytuł "Bez wyboru. Głosowania do Sejmu PRL (1952–1989)".
- Wyjątkowe były na pewno pierwsze głosowania pod rządami komunistycznymi w Polsce - tzw. referendum ludowe z roku 1946 i wybory do Sejmu Ustawodawczego z roku 1947. Tym kampaniom towarzyszyły zakrojone na ogromną skalę akcje represyjne. Te represje obejmowały wówczas nawet morderstwa polityczne - przyznał Siedziako.
W okresie PRL głosowało się tylko na jedną listę - przypomina.
- Była lista opatrzona szyldem Frontu Narodowego, Frontu Jedności Narodu bądź Patriotycznego Ruchu Odrodzenia Narodowego. Najdłużej funkcjonował Front Jedności Narodu - informuje historyk.
Tylko raz po wydarzeniach października 1956 roku do Sejmu nie wszedł kandydat znajdujący się na miejscu mandatowym.
- W roku 1957, ale to są zupełnie specyficzne wybory wówczas, w okresie takiego wrzenia społecznego się odbywają, kiedy do Sejmu nie dostaje się jeden z kandydatów zamieszczonych na tymże miejscu mandatowym. Jest to jeden jedyny taki przypadek w całym PRL-u - powiedział Siedziako.
Książka nosi tytuł "Bez wyboru. Głosowania do Sejmu PRL (1952–1989)".