Wiele godzin może potrwać dogaszanie pogorzeliska w Szczecinku, gdzie w poniedziałek rano spłonęła fabryka papierowych opakowań i tektury. Zawaliły się wszystkie hale produkcyjne.
W zakładzie pracy chronionej pracowało 250 osób. Firma była jednym z największych pracodawców w mieście i regionie.
Strażacy bardzo dokładnie sprawdzają pogorzelisko, aby znów nie pojawił się ogień - powiedział Polskiemu Radiu Koszalin młodszy kapitan Tomasz Kubiak, rzecznik zachodniopomorskiego komendanta Państwowej Straży Pożarnej.
- Schładzają rozżarzone blachy, później sprawdzamy pirometrem, termometrem wizyjnym, żeby ocenić czy nie ma tam wyższej temperatury niż normalna temperatura otoczenia. Do samego końca aż nie usuniemy ryzyka będziemy na miejscu - poinformował Kubiak.
Akcja gaśnicza była bardzo trudna i niebezpieczna, jak podsumował Tomasz Kubiak.
Strażacy bardzo dokładnie sprawdzają pogorzelisko, aby znów nie pojawił się ogień - powiedział Polskiemu Radiu Koszalin młodszy kapitan Tomasz Kubiak, rzecznik zachodniopomorskiego komendanta Państwowej Straży Pożarnej.
- Schładzają rozżarzone blachy, później sprawdzamy pirometrem, termometrem wizyjnym, żeby ocenić czy nie ma tam wyższej temperatury niż normalna temperatura otoczenia. Do samego końca aż nie usuniemy ryzyka będziemy na miejscu - poinformował Kubiak.
Akcja gaśnicza była bardzo trudna i niebezpieczna, jak podsumował Tomasz Kubiak.