Handel „na fundację” to nowy proceder, z którym walczą popularne wakacyjne kurorty.
Popularne nadmorskie deptaki wypełnione są nie tylko turystami, ale też handlarzami. Wśród nich można zobaczyć m.in. osoby sprzedające balony z helem, czy kolorowe łańcuchy z kwiatów. Mają one również ze sobą puszki, do których zbierają pieniądze w ramach zarejestrowanej fundacji. W myśl prawa prowadzą one jednak dziki handel, pod przykrywką zbiórki charytatywnej.
Komendant straży miejskiej w Kołobrzegu Mirosław Kędziorski zwraca uwagę, że choć w zgłoszeniu zbiórki wykazują one działalność non profit, to w rzeczywistości oferują określony towar, za który pobierają opłatę.
- Jeżeli prowadzą działalność gospodarczą, muszą w obrocie prawnym konkurować na równych zasadach z tak zwanym "Kowalskim", który zarejestrował swoją działalność, kupił miejsce w którym może ją prowadzić, opłaca wszystkie daniny do państwa, jak podatki czy ZUS - tłumaczy Kędziorski.
Kołobrzeska straż miejska regularnie otrzymuje zgłoszenia od handlarzy, którzy stają w przetargach i prowadzą działalność legalnie. Tylko w jeden weekend strażnicy zarekwirowali ponad 800 balonów, a sprawę dotyczącą przepadku mienia i ukarania sprawców prowadzi sąd.
Komendant straży miejskiej w Kołobrzegu Mirosław Kędziorski zwraca uwagę, że choć w zgłoszeniu zbiórki wykazują one działalność non profit, to w rzeczywistości oferują określony towar, za który pobierają opłatę.
- Jeżeli prowadzą działalność gospodarczą, muszą w obrocie prawnym konkurować na równych zasadach z tak zwanym "Kowalskim", który zarejestrował swoją działalność, kupił miejsce w którym może ją prowadzić, opłaca wszystkie daniny do państwa, jak podatki czy ZUS - tłumaczy Kędziorski.
Kołobrzeska straż miejska regularnie otrzymuje zgłoszenia od handlarzy, którzy stają w przetargach i prowadzą działalność legalnie. Tylko w jeden weekend strażnicy zarekwirowali ponad 800 balonów, a sprawę dotyczącą przepadku mienia i ukarania sprawców prowadzi sąd.