To efekt procesu, który Krzystek wytoczył radnej za słowa, które padły jeszcze w 2009 roku na jednej z konferencji prasowych dotyczącej niesławnego lokalu przy Obrońców Stalingradu, które Krzystek otrzymał jako niezbędny dla miasta.

Kiedy sąd nakazał zwrócić mieszkanie - radna Jacyna-Witt powiedziała, że "pan prezydent próbuje nam udowodnić, że nie jest oszustem, tylko jest głupkiem".

Proces o zniesławienie toczył się przez kilka miesięcy. W marcu ubiegłego roku sąd warunkowo umorzył postępowanie na dwuletni okres próby. Jacyna-Witt była jednak winna zniesławienia, ale zdaniem sądu szkodliwość społeczna jej czynu była niewielka. Dlatego radna nie zostanie ukarana, jeśli przez 2 lata podoła próbie i nie będzie obrażać prezydenta.

Zgodnie z wyrokiem, Jacyna-Witt musiała jednak przeprosić prezydenta w piątkowym wydaniu "Gazety Wyborczej" i wpłacić 5 tys. zł na rzecz hospicjum dziecięcego.

Radna odwołała się od wyroku, ale sąd drugiej instancji podtrzymał wcześniejsze orzeczenie. We wrześniu wyrok się uprawomocnił. Od tej pory radna miała 30 dni na zamieszczenie ogłoszenia i wpłacenie pieniędzy. Jak przyznała dziś w rozmowie z Radiem Szczecin, pieniądze na hospicjum wpłaciła od razu; z przeprosinami zwlekała, gdyż prezydenta przepraszać nie chciała i robi to tylko dlatego, bo tak nakazał jej sąd.

Piotr Krzystek nie chce komentować sprawy.