Jednostka spoczywa na głębokości ponad 4,5 kilometra. Została sfilmowana zdalnie sterowanym pojazdem podwodnym. Nagrania z dna Atlantyku opublikowała Narodowa Rada Bezpieczeństwa Transportu, która prowadzi śledztwo w sprawie katastrofy.

Dron jednoznacznie potwierdził, że spoczywający na dnie statek to "El Faro". Wcześniej jedynie to przypuszczano na podstawie obrazów z sonaru. Pomimo dokładnego zbadania wraku i szczątków, w tym oderwanego od kadłuba mostka, nie udało się odnaleźć rejestratora podróży, a to właśnie on pomógłby w rozwikłaniu zagadki zatonięcia jednostki.

Badający sprawę eksperci twierdzą, że to jeden z najtrudniejszych przypadków w historii. Ze względu na głębokość wrak jest trudno dostępny.

"El Faro" zatonął 1 października ubiegłego roku w huraganie "Joaquin". Według ostatniego komunikatu z pokładu, statek stracił napęd i nabrał dużo wody, która spowodowała przechył. Niedługo później kontakt się urwał. Nie przeżył nikt z 33-osobowej załogi. Po kilku dniach udało się odnaleźć tylko jedno ciało. Była to najtragiczniejsza katastrofa statku pod amerykańską banderą od lat 80.

Materiał: STORYFUL/x-news