Parlament Europejski negatywnie ocenił dotychczasowe rozmowy Unii z Wielką Brytanią w sprawie Brexitu.
Europosłowie przyjęli rezolucję, w której uznali, że nie ma wystarczającego postępu w negocjacjach. A to oznacza na razie brak zgody Europarlamentu na rozpoczęcie rozmów o przyszłej umowie handlowej, na czym władzom w Londynie bardzo zależy.
Rezolucja została przyjęta przygniatającą większością głosów, a jej przyjęcie poprzedziła debata. Europosłowie uznali, że europejscy przywódcy na unijnym szczycie za dwa tygodnie nie powinni dać zielonego światła dla rozmów o przyszłym handlowym partnerstwie, chyba że podczas rundy negocjacyjnej w tym miesiącu nastąpi prawdziwy przełom. Deputowani krytykowali też podczas debaty różnice zdań w brytyjskim rządzie na temat Brexitu i mówili, że to utrudnia osiągnięcie kompromisu. Premier prezentowała ostatnio ugodowe stanowisko, szef MSZ-tu przeciwnie.
- Najlepszą rzeczą byłaby prawdopodobnie dymisja Johnsona - komentował szef chadeków Manfred Weber.
Największe rozbieżności między Brukselą a Londynem dotyczą finansowych zobowiązań. Unia oczekuje, że Wielka Brytania mimo Brexitu, będzie wpłacać do europejskiego budżetu do 2023 roku, Londyn nie chce się na to zgodzić.
- 27 krajów nie może płacić rachunków uzgodnionych przez 28 państw - mówił szef liberałów Guy Verhofstadt.
Nierozwiązana w pełni jest też sprawa zagwarantowania na Wyspach praw Europejczyków, w tym Polaków po Brexicie.
Krytycznie o rezolucji i przebiegu debaty wypowiadał się Raffaele Fitto z grupy europejskich konserwatystów, w której zasiadają brytyjscy torysi. Według niego, Unia powinna możliwie szybko rozpocząć negocjacje z Wielką Brytanią w sprawie porozumienia handlowego.
- Wielkim błędem byłoby opóźnianie startu tych rozmów i pogłębianie podziałów między dwiema stronami - dodał europoseł z grupy konserwatystów.
Rezolucja została przyjęta przygniatającą większością głosów, a jej przyjęcie poprzedziła debata. Europosłowie uznali, że europejscy przywódcy na unijnym szczycie za dwa tygodnie nie powinni dać zielonego światła dla rozmów o przyszłym handlowym partnerstwie, chyba że podczas rundy negocjacyjnej w tym miesiącu nastąpi prawdziwy przełom. Deputowani krytykowali też podczas debaty różnice zdań w brytyjskim rządzie na temat Brexitu i mówili, że to utrudnia osiągnięcie kompromisu. Premier prezentowała ostatnio ugodowe stanowisko, szef MSZ-tu przeciwnie.
- Najlepszą rzeczą byłaby prawdopodobnie dymisja Johnsona - komentował szef chadeków Manfred Weber.
Największe rozbieżności między Brukselą a Londynem dotyczą finansowych zobowiązań. Unia oczekuje, że Wielka Brytania mimo Brexitu, będzie wpłacać do europejskiego budżetu do 2023 roku, Londyn nie chce się na to zgodzić.
- 27 krajów nie może płacić rachunków uzgodnionych przez 28 państw - mówił szef liberałów Guy Verhofstadt.
Nierozwiązana w pełni jest też sprawa zagwarantowania na Wyspach praw Europejczyków, w tym Polaków po Brexicie.
Krytycznie o rezolucji i przebiegu debaty wypowiadał się Raffaele Fitto z grupy europejskich konserwatystów, w której zasiadają brytyjscy torysi. Według niego, Unia powinna możliwie szybko rozpocząć negocjacje z Wielką Brytanią w sprawie porozumienia handlowego.
- Wielkim błędem byłoby opóźnianie startu tych rozmów i pogłębianie podziałów między dwiema stronami - dodał europoseł z grupy konserwatystów.