Wyraźnie spada liczba nielegalnych migrantów, którzy chcą dostać się do Europy. Według danych ONZ, od początku roku przez Morze Śródziemne na Stary Kontynent przypłynęło 171 tysięcy takich osób. To dwa razy mniej, niż w 2016 roku.
Choć mniej osób, niż w latach ubiegłych próbuje ryzykownej podróży, to dla chcących dostać się do Europy pojawiły się nowe niebezpieczeństwa.
Statystyki ONZ wyraźnie pokazują, że problem migracyjny w Europie jest znacznie mniejszy, niż kilka lat temu. 171 tysięcy osób, które przebyły Morze Śródziemne w tym roku, to dwa razy mniej, niż w ubiegłym i dziesięć razy mniej, niż w 2015 roku. Podróż jednak nadal jest niebezpieczna. ONZ twierdzi, że od początku roku 3 tysiące osób utonęły lub zaginęły na morzu.
Po zamknięciu tak zwanego szlaku bałkańskiego więcej osób dociera do Europy przez Włochy i Hiszpanię, a znacznie mniej przez Grecję. Głównym punktem rozpoczęcia nielegalnej podróży pozostaje Libia. Pod koniec roku europejscy i afrykańscy liderzy zapowiedzieli ewakuację części migrantów po tym, jak telewizja CNN pokazała, jak w Libii przemytnicy sprzedają uchodźców na targach niewolników.
- To handel ludźmi, sytuacja, gdy Afrykańczycy handlują Afrykańczykami. To musi się skończyć, a my musimy działać z pełną mocą - mówił pod koniec listopada w Wybrzeżu Kości Słoniowej francuski prezydent Emmanuel Macron. - Będziemy solidarnie działać z innymi w tej operacji, która będzie prowadzona w najbliższych dniach i tygodniach.
Z kolei szef Rady Europejskiej Donald Tusk przyznał pod koniec roku, że unijny program relokacji uchodźców z Włoch i Grecji okazał się porażką i podzielił kraje członkowskie. Przyjęcia uchodźców odmówiły między innymi Węgry i Polska. Władze w Warszawie tłumaczyły to bezpieczeństwem kraju.
W połowie przyszłego roku szef Rady Europejskiej ma zaproponować nowe działania w sprawie uchodźców. Z kolei polski minister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski zapowiedział, że władze ponownie przeanalizują kwestię ewentualnych korytarzy humanitarnych dla uchodźców w Polsce. Zabiegali o to wcześniej polscy biskupi.
Statystyki ONZ wyraźnie pokazują, że problem migracyjny w Europie jest znacznie mniejszy, niż kilka lat temu. 171 tysięcy osób, które przebyły Morze Śródziemne w tym roku, to dwa razy mniej, niż w ubiegłym i dziesięć razy mniej, niż w 2015 roku. Podróż jednak nadal jest niebezpieczna. ONZ twierdzi, że od początku roku 3 tysiące osób utonęły lub zaginęły na morzu.
Po zamknięciu tak zwanego szlaku bałkańskiego więcej osób dociera do Europy przez Włochy i Hiszpanię, a znacznie mniej przez Grecję. Głównym punktem rozpoczęcia nielegalnej podróży pozostaje Libia. Pod koniec roku europejscy i afrykańscy liderzy zapowiedzieli ewakuację części migrantów po tym, jak telewizja CNN pokazała, jak w Libii przemytnicy sprzedają uchodźców na targach niewolników.
- To handel ludźmi, sytuacja, gdy Afrykańczycy handlują Afrykańczykami. To musi się skończyć, a my musimy działać z pełną mocą - mówił pod koniec listopada w Wybrzeżu Kości Słoniowej francuski prezydent Emmanuel Macron. - Będziemy solidarnie działać z innymi w tej operacji, która będzie prowadzona w najbliższych dniach i tygodniach.
Z kolei szef Rady Europejskiej Donald Tusk przyznał pod koniec roku, że unijny program relokacji uchodźców z Włoch i Grecji okazał się porażką i podzielił kraje członkowskie. Przyjęcia uchodźców odmówiły między innymi Węgry i Polska. Władze w Warszawie tłumaczyły to bezpieczeństwem kraju.
W połowie przyszłego roku szef Rady Europejskiej ma zaproponować nowe działania w sprawie uchodźców. Z kolei polski minister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski zapowiedział, że władze ponownie przeanalizują kwestię ewentualnych korytarzy humanitarnych dla uchodźców w Polsce. Zabiegali o to wcześniej polscy biskupi.