O godzinie 17 w centrum Warszawy zawyły nie tylko miejskie syreny, ale też syreny radiowozów i klaksony samochodów. Zatrzymały się tramwaje, autobusy i taksówki. Wiele osób przyjechało specjalnie na Plac Defilad na godzinę "W", żeby zobaczyć jak to na co dzień ruchliwe miejsce, między Dworcem Centralnym a metrem, nagle zastyga w bezruchu.

- Przyszedłem, żeby spełnić marzenie powstańca. Prosił, żebyśmy przyszli, więc jesteśmy - przyznał jeden z mieszkańców stolicy. - Chcemy wychowywać dzieci w duchu patriotycznym. Przy okazji nauczą się też trochę historii - dodał kolejny.

- Jestem tu, bo mam polskie pochodzenie i nigdy nie miałam okazji, by być w Warszawie 1 sierpnia, a zawsze uważałam, że jest to bardzo ważne - mówiła turystyka.

- To obowiązek każdego Polaka, by oddać hołd Powstańcom Warszawskim - ocenił jeden z mieszkańców stolicy.

Wydarzenie na Placu Defilad uwieczniały setki kamer i aparatów. Niektóre z nich były przymocowane do dronów, które przelatywały nad Rondem Dmowskiego. Filmy z godziny "W" w Warszawie oglądane są później na całym świecie.

Powstanie Warszawskie wybuchło 1 sierpnia 1944 roku o tzw. godzinie "W", czyli 17. Do walki w stolicy przystąpiło około 40-50 tysięcy osób. Powstanie, planowane na kilka dni, trwało ponad dwa miesiące. W czasie zrywu zginęło około 18 tysięcy powstańców i około 180 tysięcy cywilów.