Amerykańska Krajowa Rada Bezpieczeństwa Transportu prowadzi dochodzenie w sprawie przyczyn dramatu w stanie Nowy Jork. W wyniku zderzenia tak zwanej przedłużonej limuzyny z innym autem zginęło tam 20 osób. Tragedia miała miejsce w sobotę w trzytysięcznej miejscowości Schoharie położonej około 250 kilometrów na północ od Nowego Jorku.
Przedłużona limuzyna Ford Excursion nie zatrzymała się przed znakiem „Stop” i zderzyła się ze stojącą na parkingu po drugiej stronie drogi Toyotą Highlander.
- Łącznie 20 osób poniosło śmierć, sami dorośli. 18 ofiar to pasażerowie i kierowca limuzyny. Zginęło też dwoje pieszych - informował Christopher Fiore z nowojorskiej policji stanowej.
Pasażerami limuzyny byli uczestnicy przyjęcia urodzinowego, wśród nich cztery siostry, para nowożeńców i rodzice osiemnastomiesięcznego dziecka.
- 20 osób zabitych, to makabryczne. To najtragiczniejszy wypadek od bardzo, bardzo dawna - mówił szef Krajowej Rady Bezpieczeństwa Transportu Robert Sumwalt. Świadkowie mówią, że auto jechało z prędkością około 100 kilometrów na godzinę. Nie wiadomo, dlaczego nie zatrzymało się na skrzyżowaniu.
Tak zwane przedłużone limuzyny są popularne w Stanach Zjednoczonych podczas ślubów, przyjęć i imprez klubowych. Wyposażone w skórzane siedzenia, bar, nagłośnienie i dyskotekowe światła samochody mogą pomieścić nawet ponad 20 pasażerów. Poza kierowcą i osobą siedzącą na przednim siedzeniu, pasażerowie tego typu aut nie muszą zapinać pasów bezpieczeństwa.
Lokalne media informują, że limuzyna jechała w dół drogi z dużą prędkością - prawdopodobnie około 100 kilometrów na godzinę. Mieszkańcy miasta mówią, że skrzyżowanie, przy którym doszło do tragedii jest bardzo niebezpieczne i w przeszłości dochodziło tam do wielu wypadków.
To najtragiczniejszy wypadek transportowy USA od niemal dekady.
- Łącznie 20 osób poniosło śmierć, sami dorośli. 18 ofiar to pasażerowie i kierowca limuzyny. Zginęło też dwoje pieszych - informował Christopher Fiore z nowojorskiej policji stanowej.
Pasażerami limuzyny byli uczestnicy przyjęcia urodzinowego, wśród nich cztery siostry, para nowożeńców i rodzice osiemnastomiesięcznego dziecka.
- 20 osób zabitych, to makabryczne. To najtragiczniejszy wypadek od bardzo, bardzo dawna - mówił szef Krajowej Rady Bezpieczeństwa Transportu Robert Sumwalt. Świadkowie mówią, że auto jechało z prędkością około 100 kilometrów na godzinę. Nie wiadomo, dlaczego nie zatrzymało się na skrzyżowaniu.
Tak zwane przedłużone limuzyny są popularne w Stanach Zjednoczonych podczas ślubów, przyjęć i imprez klubowych. Wyposażone w skórzane siedzenia, bar, nagłośnienie i dyskotekowe światła samochody mogą pomieścić nawet ponad 20 pasażerów. Poza kierowcą i osobą siedzącą na przednim siedzeniu, pasażerowie tego typu aut nie muszą zapinać pasów bezpieczeństwa.
Lokalne media informują, że limuzyna jechała w dół drogi z dużą prędkością - prawdopodobnie około 100 kilometrów na godzinę. Mieszkańcy miasta mówią, że skrzyżowanie, przy którym doszło do tragedii jest bardzo niebezpieczne i w przeszłości dochodziło tam do wielu wypadków.
To najtragiczniejszy wypadek transportowy USA od niemal dekady.