Parlament Europejski ostatecznie zaakceptował pakiet drogowy, przeciwko któremu protestowali między innymi polscy deputowani.
Przepisy zaostrzające zasady w transporcie międzynarodowym dotyczące płacy i pracy kierowców zostały negatywnie ocenione przez państwa naszego regionu, ale to Polska odczuje zmiany najbardziej, bo ma największą flotę transportową w całej Unii Europejskiej.
Nasz region podkreśla, że pakiet w tym kształcie doprowadzi do wzrostu kosztów i biurokratycznych wymogów, czego małe i średnie firmy przewozowe mogą nie wytrzymać.
Wszystkie poprawki polskich europosłów zarówno z Prawa i Sprawiedliwości, jak i Platformy Obywatelskiej zostały odrzucone w głosowaniu.
Polacy chcieli wykreślić najbardziej kontrowersyjne i niekorzystne, uznawane za kuriozalne zapisy, jak na przykład obowiązkowy powrót ciężarówek, raz na 8 tygodni do krajów, w których zarejestrowane są firmy, czy przymusowy przestój po zrealizowaniu pewnej liczby operacji przewozowych.
Nie wystarczył sojusz ośmiu krajów - Polski i Węgier, Litwy i Łotwy, Rumunii i Bułgarii, oraz Malty i Cypru, które apelowały o zmiany w pakiecie. Uważały, że te przepisy to rezultat szerzącego się protekcjonizmu gospodarczego, że tańsi pracownicy byli zawsze solą w oku Europy Zachodniej, że pakiet jest szkodliwy dla jednolitego rynku, tworzy bariery i dzieli unijne kraje.
Z kolei państwa Europy Zachodniej, głównie Francja, Niemcy i Austria mówiły, że trzeba walczyć z dumpingiem socjalnym.
Nasz region podkreśla, że pakiet w tym kształcie doprowadzi do wzrostu kosztów i biurokratycznych wymogów, czego małe i średnie firmy przewozowe mogą nie wytrzymać.
Wszystkie poprawki polskich europosłów zarówno z Prawa i Sprawiedliwości, jak i Platformy Obywatelskiej zostały odrzucone w głosowaniu.
Polacy chcieli wykreślić najbardziej kontrowersyjne i niekorzystne, uznawane za kuriozalne zapisy, jak na przykład obowiązkowy powrót ciężarówek, raz na 8 tygodni do krajów, w których zarejestrowane są firmy, czy przymusowy przestój po zrealizowaniu pewnej liczby operacji przewozowych.
Nie wystarczył sojusz ośmiu krajów - Polski i Węgier, Litwy i Łotwy, Rumunii i Bułgarii, oraz Malty i Cypru, które apelowały o zmiany w pakiecie. Uważały, że te przepisy to rezultat szerzącego się protekcjonizmu gospodarczego, że tańsi pracownicy byli zawsze solą w oku Europy Zachodniej, że pakiet jest szkodliwy dla jednolitego rynku, tworzy bariery i dzieli unijne kraje.
Z kolei państwa Europy Zachodniej, głównie Francja, Niemcy i Austria mówiły, że trzeba walczyć z dumpingiem socjalnym.