Morten, Magne i Pal założyli zespół na początku lat 80. Mieli po dwadzieścia / dwadzieścia kilka lat. Wiedzieli od razu, że chcą śpiewać po angielsku i wyjść ze swoją muzyką poza Norwegię, na cały świat. Dlatego też potrzebowali dobrej nazwy, ani norweskiej, ani angielskiej, tylko międzynarodowej, bo skoro chcieli podbić cały świat, to nazwa musiała być uniwersalna, taka która w każdym zakątku ziemskiego globu brzmi tak samo, jest prosta i nieskomplikowana. Idąc tym tropem, doszli do wniosku, że słowem, które można spotkać w zasadzie w każdym słowniku jest prosty zwrot a-ha. I tak się nazwali! Plan wręcz naiwnie banalny, ale jednak powiódł się i to doskonale. Zespół zdobył w latach 80 wielką popularność niemal wszędzie. Chłopaki wylansowali całą serię hitów: ,,Take On Me", ,,The Sun Always Shines On TV", ,,Hunting High And Low", ,,Stay On These Roads" ,,Crying In The Rain". Nagrali nawet piosenkę przewodnią do Bonda, co chyba najlepiej opisuje, jak znaczącą pozycję zdobyli sobie na rynku muzycznym.
Wydawało się, że koniec nadszedł w grudniu roku 2010. Wtedy to grupa zagrała w Oslo swój pożegnalny koncert i oficjalnie zakończyła działalność. Jak się jednak okazało, wcale nie był to taki pożegnalny koncert, bo po niespełna pięciu latach przerwy grupa wznowiła działalność! W trzydziestą rocznicę od debiutu doczekaliśmy się nowej, pierwszej od sześciu lat płyty, a do tego jeszcze grupa rusza w swoją kolejną światową trasę koncertową.
Na swojej nowej płycie zespół powrócił do współpracy z oryginalnym producentem muzycznym Alanem Tarneyem, z którym nagrywane były pierwsze trzy albumy a-ha, na których znalazły się te największe hity. Do tego na okładce płyty przywrócone zostało oryginalne logo zespołu. Początkowo Pal i Morten pracowali nad nowymi piosenkami bez Magne. Morten wpadł do studia Pala, gdzie ten zaprezentował mu kilka swoich nowych kompozycji. Morten dograł wokale do utworów, które najbardziej mu się podobały i w ten sposób zaczął powstawać materiał na nową płytę. Później dołączył do nich Magne, który dorzucił kilka swoich kompozycji i dziesiąty album w dyskografii a-ha był gotowy! Muzycznie płyta ,,Cast In Steel" to powrót do korzeni a-ha, do tego najbardziej przebojowego, melodyjnego brzmienia, z dużym wykorzystaniem elektroniki.
Na swojej nowej płycie zespół powrócił do współpracy z oryginalnym producentem muzycznym Alanem Tarneyem, z którym nagrywane były pierwsze trzy albumy a-ha, na których znalazły się te największe hity. Do tego na okładce płyty przywrócone zostało oryginalne logo zespołu. Początkowo Pal i Morten pracowali nad nowymi piosenkami bez Magne. Morten wpadł do studia Pala, gdzie ten zaprezentował mu kilka swoich nowych kompozycji. Morten dograł wokale do utworów, które najbardziej mu się podobały i w ten sposób zaczął powstawać materiał na nową płytę. Później dołączył do nich Magne, który dorzucił kilka swoich kompozycji i dziesiąty album w dyskografii a-ha był gotowy! Muzycznie płyta ,,Cast In Steel" to powrót do korzeni a-ha, do tego najbardziej przebojowego, melodyjnego brzmienia, z dużym wykorzystaniem elektroniki.