12,5 procent - tyle w ostatnich wyborach do europarlamentu wyniosła najniższa frekwencja wyborcza w Szczecinie. Najmniej uprawnionych zagłosowało w lokalu numer 186 przy ulicy Nad Odrą na Stołczynie.
- Akurat jadę do pracy, więc po drodze postanowiłem zagłosować - mówi pan Przemek, który jest strażakiem. - Żyjemy w teoretycznie wolnej Polsce, więc stwórzmy tę wolną Polskę taką, jaka ona powinna być.
Zdaniem przewodniczącej komisji Anny Rutkowskiej, także podczas tegorocznych wyborów frekwencja będzie niska.
- Wiele osób uważa, że sprawy europejskie nas nie dotyczą, że nie mamy wpływu na to, kto będzie reprezentował nasze państwo za granicą, dlatego wielu z nas nie bierze udziału w eurowyborach - dodaje Rutkowska.
W poprzednich wyborach do Parlamentu Europejskiego najniższa frekwencja była właśnie w Szczecinie - najniższa w porównaniu do innych miast powyżej ćwierć mln mieszkańców.
Do urn poszło wtedy ok. 29 proc. uprawnionych do głosowania szczecinian. Dla porównania, w Warszawie zagłosowało 43 proc. mieszkańców. Także nasz region nie wypadł najlepiej - zagłosował co piąty, a w kraju - co czwarty.
W wyborach w 2009 roku rekord należał do Podkowy Leśnej w Mazowieckiem. W głosowaniu wzięła udział ponad połowa z trzech tysięcy uprawnionych.
W tym roku Polacy wybiorą 51 europosłów w 13 okręgach wyborczych. W skład naszego wchodzą dwa województwa - Zachodniopomorskie i Lubuskie.
W niedzielę lokale wyborcze będą otwarte do 21. Wstępne wyniki poznamy po godz. 23.