Wyjeżdżał z domu przez przystanek autobusowy, bo z drugiej strony domu stoi znak "zakaz ruchu". Kiedy media nagłośniły sprawę mieszkańca szczecińskiego Niebuszewa - urzędnicy postawili mu biało-czerwone słupki przy przystanku.
Tomasz Pęciak do domu dojeżdżał przez przystanek Krasińskiego, by ominąć zakaz wjazdu stojący przed jego posesją od ulicy Rapackiego. Bo sąsiadka z bloku naprzeciwko zamontowała w oknie kamerę i filmy z nieprzepisowych przejazdów mężczyzny wysyłała straży miejskiej.
Kilka dni temu przy przystanku stanęły jednak trzy słupki. Mieszkaniec mówi, że to złośliwość urzędników.
- Nie mogę wjechać przez wjazd tymczasowy, a wjeżdżając normalnym wjazdem łamię przepisy. Odczytuję to jako złośliwe działanie pod pretekstem bezpieczeństwa ruchu - komentuje Pęciak.
Łukasz Kolasa z magistratu twierdzi, że nie ma tu mowy o złośliwości.
- To jest troska o bezpieczeństwo mieszkańców. W momencie, gdy komuś by się coś stało, to my za to odpowiadamy. Przystanek nie nadaje się do tego, by pełnić rolę dojazdową do prywatnej posesji - tłumaczy Kolasa.
Miasto usunie znak "zakaz ruchu" sprzed domu mężczyzny, gdy ten wybuduje około 15-metrowy dojazd do swojej posesji, w ramach tzw. obsługi komunikacyjnej obiektu. Mężczyzna nie chce wybudować drogi, jego zdaniem powinno zrobić to miasto.
W ciągu kilku ostatnich lat straż miejska interweniowała w tym miejscu blisko pół tysiąca razy i wystawiła prawie 50 mandatów.
Kilka dni temu przy przystanku stanęły jednak trzy słupki. Mieszkaniec mówi, że to złośliwość urzędników.
- Nie mogę wjechać przez wjazd tymczasowy, a wjeżdżając normalnym wjazdem łamię przepisy. Odczytuję to jako złośliwe działanie pod pretekstem bezpieczeństwa ruchu - komentuje Pęciak.
Łukasz Kolasa z magistratu twierdzi, że nie ma tu mowy o złośliwości.
- To jest troska o bezpieczeństwo mieszkańców. W momencie, gdy komuś by się coś stało, to my za to odpowiadamy. Przystanek nie nadaje się do tego, by pełnić rolę dojazdową do prywatnej posesji - tłumaczy Kolasa.
Miasto usunie znak "zakaz ruchu" sprzed domu mężczyzny, gdy ten wybuduje około 15-metrowy dojazd do swojej posesji, w ramach tzw. obsługi komunikacyjnej obiektu. Mężczyzna nie chce wybudować drogi, jego zdaniem powinno zrobić to miasto.
W ciągu kilku ostatnich lat straż miejska interweniowała w tym miejscu blisko pół tysiąca razy i wystawiła prawie 50 mandatów.