Kupcy przypuszczają, że przyczyną dwóch pożarów na targowisku było podpalenie. Policja i straż pożarna tego nie wykluczają.
- Staramy się wywieźć towar, który udało się uratować. I tylko tyle - mówi jedna z pań. - Przyjechałam zobaczyć, jak duże są straty i jak to wszystko wygląda w środku... Straszne - dodała właścicielka innego stoiska.
- Wybuchł kolejny pożar. Czy ktoś nienawidzi tego rynku? - komentuje jeden z kupców.
Część poszkodowanych nie dowierza, że doszło do dwóch pożarów jednego dnia. Strażacy nie chcą mówić o podpaleniu.
- Trudno powiedzieć, co się wydarzyło. Biegli cały czas pracują na miejscu, ocenie podlegają wszystkie elementy. Teraz za wcześnie na konkretne wnioski - zaznacza Tomasz Kubiak, rzecznik zachodniopomorskiej straży pożarnej.
Ustalenie, co dokładnie było przyczyną pożaru może zająć biegłym około dwóch, trzech miesięcy. Śledztwo prowadzi też gryfińska policja i bierze pod uwagę podpalenie.
Dyrekcja targowiska chce jak najszybciej otworzyć ocalałe pawilony. Dyrektor Małgorzata Karwan przyznaje, że dwa pożary są niepokojące.
- Przecież była ochrona i bardzo dużo policji. Gdyby coś się tliło, to pewnie by zauważyli. Nagle kolejny pożar, kolejnych dziewięć stoisk spalonych. Trochę to takie zagadkowe - mówi Karwan.
Obecnie wszystkie media są odcięte, targowisko jest zamknięte. Zarząd chce odgrodzić spalone miejsce od tych pawilonów, które ocalały po pożarze.
- I trzeba rozpocząć działalność, bo to jedyne miejsce pracy dla tych ludzi - dodaje dyrektorka.
Burmistrz Cedyni Małgorzata Kotowicz uważa, że targowisko prawdopodobnie będzie otwarte w weekend.
Przypomnijmy, że rannych zostało 11 osób: sześciu Polaków i pięciu Niemców. Są w szpitalach. Dwie osoby mają poważne obrażenia.